Przepis na pozycjonowanie

Od razu napiszę, że takiego nie ma 😉 i zaraz wyjaśnię dlaczego. Co chwilę na fora przychodzą osoby, które zobaczyły gdzieś termin „pozycjonowanie” i zamiast poczytać o tym najpierw, na powitanie zadają pytanie w stylu „jak wypozycjonować moją stronę?” Nie podają jej adresu, zazwyczaj nawet nie napiszą jakiej tematyki ona dotyczy, a że wszystkim ostatnio popsuły się szklane kule, standardową odpowiedzią jest…SWL ;> Jest to temat, który nigdy nie miał być głównym tematem tego bloga, a ostatnio dużo się działo w związku z nimi dlatego mam nadzieję, że tym postem podsumuję całość i wyjaśnię wszelkie wątpliwości co do mojego podejścia do niego.

Uważam, że metody pozycjonowania powinny być dobrane do trudności pozycjonowanych słów (i oczywiście grubości portfela), a stosowanie zawsze tych samych zasad może nie być warte ryzyka podejmowanego m.in. w związku z niektórymi sposobami pozyskiwania backlinków. Mariusz Gąsiewski na swoim blogu we wpisie SEO schemat działania pozycjonera w humorystyczny sposób przedstawił schemat pracy pozycjonera m.in. w zależności od stosowanych metod 😉 więc zacznę od niego.

Strony hobbystyczne o mało konkurencyjnej tematyce mogą uzyskać wysokie miejsca przy całkowitym zastosowaniu się do wytycznych Google i można tu użyć sformułowania pozycjonowanie naturalne. Chodzi mi konkretnie o strony, których pozycjonowania nie zleca się nikomu tylko webmaster podejmuje się tego na własną rękę. Skoro treść takich stron zależy w 100% od webmastera, może on zoptymalizować stronę jak najlepiej potrafi, może zadbać o bogaty content i liczyć na linki naturalne przede wszystkim dzięki dostarczaniu świeżych i ciekawych informacji na dany temat. Dzięki temu inne serwisy będą się do niego odwoływały jako do głównego źródła informacji. Poza tym, można organizować konkursy, dzięki którym o stronie przez jakiś czas będzie głośniej i które mogą wygenerować darmowy content. Z jednej strony nagradzać można osoby dodające opinie do artykułów, zachęcając ich przy tym do aktywności, a z drugiej strony nagrodzone mogą być osoby piszące artykuły. Ostatecznie organizacja konkursu z niedrogimi nagrodami może okazać się dużo tańszym sposobem na pozyskanie tekstów niż zlecenie ich napisania.

Do średnio trudnych fraz dobrze byłoby pomyśleć nad tematycznym zapleczem, które tak naprawdę zawsze jest podstawą. Na blogu była już mowa o zapleczu, można więc zrobić kilka stron pamiętając o tym, że powinny być tworzone tak, aby były wartościowe i ciekawe dla użytkownika. Ostatnio w okresie matury próbnej z jednej ze stron zapleczowych miałam ponad 300 wejść jednego dnia na stronę docelową. Zazwyczaj mam ich po kilkadziesiąt z kilku różnych stron, więc one również generują całkiem fajny ruch jak na strony zapleczowe, a koszt ich stworzenia może wynieść zaledwie 100-200 zł, chyba że zrobi się je samemu 😉 Przy okazji ma się więcej stron do wymiany, można też na nich zarobić udostępniając na nich miejsce reklamowe. Ostatecznie takie zaplecze może w całości na siebie zarobić.

Idąc dalej w kierunku hardcore’owych słów typu: hotele, komputery, nieruchomości czy bielizna, trzeba podjąć pewne ryzyko wiążące się z tym, że nie wszystkie zastosowane „chwyty” Google będzie tolerować. Mimo wszystko nawet przy takich zadbałabym o jak największe zaplecze tematyczne, tematyczną wymianę, ale niestety w tym przypadku konkurencja zmusza do tego, aby ważniejsze było podejście ilościowe. Nie namawiam tu od razu do korzystania z SWLi i innych automatów do pozyskiwania linków, a przynajmniej nie na początku, gdyż je uważam za ostateczność. W końcu wszystko zależy od pomysłów i przede wszystkim finansów.

Podsumowując, sama staram się do takich zasad stosować i również zalecam, aby najpierw stosować te najbezpieczniejsze metody, które dadzą najpewniejsze i najbardziej stabilne wyniki. Wiele osób zaczyna stosować systemy wymiany linków już na etapie indeksacji strony, a to pierwszy krok do porażki, bo już na początku jest się od nich uzależnionym i skazanym na naukę na własnych błędach. Pozostaje tu jeszcze kwestia podlinkowania zaplecza, o które zazwyczaj nie dba się tak jak o stronę pozycjonowaną i można sobie pozwolić na różnego rodzaju testy. Dlatego właśnie tak często upieram się przy tym, że nie zawsze trzeba iść na łatwiznę i bardziej opłacalne są metody uwzględniające potrzeby użytkownika zarówno jeśli chodzi o treść na stronie, jak i źródła linków. Z tego samego powodu jeśli ktoś zastanawia się dopiero nad tym, czy korzystanie z systemów jest dla niego konieczne, powinien znać zarówno ich dobre, jak i złe strony zapoznając się m.in. ze stanowiskiem Google w tej sprawie i nawet najgorszymi konsekwencjami, aby podjąć decyzję świadomie zamiast słuchać niektórych rad i działać pochopnie (a potem płakać z powodu filtrów). A jeśli ktoś już się zdecyduje, powinien także poznać kilka wskazówek dotyczących ich stosowania.

To była kontynuacja moich niedzielnych przemyśleń, które rozpoczęłam wpisem Black or White. Ciekawe ile osób dotrwało do ich końca 😉

KATEGORIE: !Wyróżnione, Pozycjonowanie stron
Comments (1)

Witaj,

Zainspirowany schematem Mariusza Gąsiewskiego – stworzyłem własny. Nic odkrywczego – jednak zamiast ciągle powtarzać co jest potrzebne by pozycjonować, przedstawiłem to graficznie:

http://www.s90.pl/blog/chcesz-pozycjonowac-samemu-przemysl-to-jeszcze/

Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Copyright 2005-2023 SEO blog Lexy. All Right Reserved.