Link building w 2013 r.

Dumając nad zmianami w Google w mijającym roku dochodzę do wniosku, że w 2012 r. w szczególności należało zadbać o to, aby linki nie wyglądały na zmanipulowane, tj. zdobyte w wyniku naszej ingerencji. Do tej pory musieliśmy dbać głównie o to, aby nie zdobywać zbyt wielu linków naraz, tym bardziej jeśli zawierały ten sam anchor, a linki kierowały do tej samej strony docelowej. Jednak dopóki Google oficjalnie utrzymywało, że nie należy martwić się linkami, a zamiast tego należy zadbać o dobrą jakościowo treść, było w miarę lightowo. Filtry za backlinki, które zostały potwierdzone przez Google, zdarzały się od święta i zawsze były mocno nagłaśniane, przez co były traktowane jako zwykły straszak, który nie zwiastował poważnych zmian w tej kwestii. O filtrach za linki dla mniej znanych stron, moim zdaniem było raczej cicho i sama ostatnie takie dostałam X lat temu.

Jazda zaczęła się dopiero w tym roku, kiedy Google zmieniło (oficjalne) stanowisko w tej sprawie i zaczęło rozdawać na lewo i prawo filtry za tzw. nienaturalne linki. Posypały się powiadomienia w panelu dla webmasterów i wypuszczono narzędzie disavow links do oznaczania niechcianych linków, które Google miało ignorować. Nie wystarczy jednak poświęcenie 5 minut i wysłanie do Google części linków, oj nie… Aby zgłoszenie zostało rozpatrzone pozytywnie, trzeba się trochę pomęczyć. Po 1. wyłonić listę podejrzanych stron (to trwa najdłużej), po 2. zlikwidować jak najwięcej takich linków, w szczególności tych pozyskanych masowo automatami typu SWLe czy dodawarki do precli i katalogów, po 3. oznaczyć linki, które zostały już usunięte i tych, których usunąć się nie dało. W dalszej kolejności, po zgłoszeniu pliku z linkami, należy chwilę odczekać i wysłać żądanie ponownego rozpatrzenia. Na rozpatrzenie zgłoszenia czeka się ostatnio ok. tygodnia, ale zanim Google wejdzie ponownie na zgłoszone strony i zignoruje linki na nich, może minąć kilka tygodni. A jeśli zgłoszenie nie spodoba się SQT, zostanie odrzucone i cała zabawa rozpoczyna się na nowo.

Mam mieszane odczucia co do tego, czy linkowanie z podejrzanych źródeł jest obecnie mniej, czy bardziej ryzykowne niż dawniej. Kiedyś filtry dostawało się nawet na pół roku i można było się jedynie domyślać, czy spowodowały je linki, czy działania on-site, więc było to działanie po omacku. Jedni dokładali masę linków z kolejnych śmieciowych linków, inni wstrzymywali linkowanie, tym bardziej potwierdzając, że wcześniejsze działania nie odbywało się w naturalny sposób. Teraz przynajmniej wiadomo, w czym problem, tyle że analiza backlinków i przygotowanie zgłoszenia trochę trwa, a później trzeba swoje i tak odczekać.

Mimo wszystko sama skłaniałabym się do tej bardziej bezpiecznej ścieżki, a więc bez zbyt agresywnych technik linkowania. Dlatego po tym długim wstępie podam kilka proponowanych sposobów na linki, które przynajmniej w moim oczach wyglądają na wstawione bezinteresownie albo bez zbędnego nastawiania się na pozycje:

  • katalogi startupów, firm, sklepów, forów, katalogów, stron itp., serwisy ogłoszeniowe – to wszystko w bardzo ograniczonych ilościach, z nastawieniem na te najlepsze serwisy, z których może skorzystać przeciętny internauta. To zawsze będzie jedno ze źródeł linków tym bardziej, że strony takie są łatwo dostępne i w sporej części darmowe;
  • precle, serwisy dziennikarstwa obywatelskiego, serwisy z artykułami do przedruku – również bez przesady z ilościami. W serwisach takich jak infotuba.pl, e-journalist.pl czy eioba.pl na pewno nie ma sensu na siłę przemycać anchorów, tylko pisać jak najbardziej pod użytkowników. A zatem linki z nich mogą mieć formę adresów stron czy też słów „tutaj”, „na tej stronie” itp., ale także pełnych tytułów artykułów w przypadku linkowania do podstron. W końcu to, że linki mają wyglądać naturalnie nie znaczy, że nie mogą mieć słów kluczowych w anchorach, ale musi to być przemyślane. Inaczej oberwie nam się od użytkowników serwisów, na których opublikujemy takie teksty 🙂
  • artykuły sponsorowane i wpisy gościnne – osobiście wychodzę z założenia, że jeśli mam za coś płacić to chcę też wycisnąć z linka jak najwięcej. Jeśli więc publikuję artykuł z nastawieniem na pozyskanie linka i płacę za niego (np. przez Advertorials.pl) to staram się, aby jednak zamieścić link z najważniejszymi keywordami. Ale przy darmowych wpisach, podobnie jak w serwisach dziennikarstwa obywatelskiego, można wykorzystać linkowanie na nazwę albo adres strony, chociażby w formie podania źródła informacji, na podstawie których wpis został opracowany. Linki mogą kierować do różnych podstron, jak i do strony głównej;
  • social media SEO – chodzi o pozyskiwanie linków z serwisów społecznościowych, również tych tematycznie powiązanych z pozycjonowaną stroną. Linki te często mogą być opatrzone atrybutem nofollow i rzadko kiedy umożliwiają wstawienie słowa kluczowego w anchorze. W zbiorczym artykule na stronie silesiasem.pl wspomniałam o zdobywaniu w ten sposób linków z tematyki odzieżowej, w serwisach umożliwiających tworzenie własnych stylizacji, tj. dodawania produktów z wybranych sklepów i tworzenia z nich pełnych propozycji tego, w co się ubrać. Nie można w tym miejscu nie wspomnieć o serwisach takich jak Facebook, Google+, Twitter czy inne mniej znane mikroblogi;
  • fora dyskusyjne i komentarze na blogach – zacznę od komentarzy, na których najlepiej jest wstawiać link z anchorem w formie imienia i nazwiska bądź ksywki. Powód jest jasny – podanie w podpisie SEO anchora zazwyczaj zostanie potraktowane jak spam, a linki takie i tak wpłyną na pozycje naszej strony. Co do forów, to banalnie prosty sposób na indeksację i wzmocnienie podstron, co przydaje się w szczególności przy promowaniu sklepów. Zawsze można zamieścić informację o kilku wybranych produktach, np. jako propozycję dla osoby szukającej produktów z danej tematyki, np. kosmetyków. Kolejna sprawa to linkowanie do artykułów, które można wykonać przez zacytowanie fragmentu tekstu i wstawienie linka do źródła, albo w formie pełnego adresu, albo tytułu artykułu (pełnego bądź najważniejszej części). Oprócz tego do dyspozycji są także stopki – osobiście korzystam z nich często do wstawienia SEO anchorów, chociaż sama wiem, że powinnam nieco przystopować z SEO stopkami, bo w tej chwili na niewielu forach wstawiam w nich bardziej naturalne 🙂 anchory;
  • linki ze stron z wysokim TR – tutaj w dużej mierze opieram się na liście z jednego ze szkoleń MaxROYa, którą uzupełniłam swoimi propozycjami. Są tam różnego rodzaju serwisy, które wyglądają na zaufane w oczach Google, serwisy typu Q&A, na których linki można wstawić w treści odpowiedzi, jak i w swoim opisie w profilu, linki profilowe z serwisów tematycznych i wiele, wiele innych;
  • zaplecze – bez zaplecza nie obejdzie się przy konkurencyjnych frazach. Osobiście podoba mi się tworzenie stron na temat aktualnych programów telewizyjnych, o ile uda się jakiś znaleźć w tematyce pozycjonowanej strony. W takim przypadku jest szansa na szybkie zdobycie ciekawego ruchu, bo konkurencja zazwyczaj nie jest zbyt duża, a jeśli jest ruch to jest też większa szansa na zdobycie linków czy to z forów, czy z blogasków nastolatek 🙂 jeśli przykładowo strona publikuje relacje z programów takich jak „You Can Dance”. Poza tym, duży ruch to również powierzchnia reklamowa, dzięki której zwróci się koszt utworzenia i aktualizacji strony. Z innej tematyki, np. zdrowotnej, można zrobić nieoficjalną stronę programu „Sekrety chirurgii” (leci w poniedziałki o 21:30 na TVN) i zlecić copywriterowi pisanie co tydzień i samodzielną publikację relacji z każdego odcinka, albo historii każdej z uczestników programu. W branży gastronomicznej będzie chyba najłatwiej: „Kuchenne rewolucje”, „Master Chef” i „Master Chef Junior” i cała masa innych na kanałach kulinarnych. Oczywiście to tylko jeden z rodzajów stron, które można wykorzystać pod zaplecze;
  • zakup i wymiana linków – nie chodzi oczywiście o masowe akcje czy zakupy na Allegro. Generalnie uważam, że na bieżąco powinno się tworzyć listy wartościowych stron, na których w różny sposób można pozyskać linki. Czy to przez ich zakup, czy przez wymianę, czy nawet przez zachęcenie do poinformowania o konkursie i sponsorowania nagród w nim. Konkretna propozycja zależy od wybranej strony, a jak już jesteśmy przy konkursach to organizując jakiś warto ogłosić je w serwisach takich jak np. e-konkursy.info (akurat z tego jest fajny ruch). Wracając jednak do płatnych linków, dostępne są także giełdy linków. Mimo że w tej chwili nie jestem w stanie polecić swojej ulubionej ze względu na to, że dopiero testuję kilka z nich, to jednak jest to szybki i tani sposób na linki w szczególności w okresach, w których dojdzie do zastoju w ich zdobywaniu. Jedno mogę jednak od razu powiedzieć – trzeba być cierpliwym, aby wychwycić perełki, bo jednak spora część to linki na zwykłym zapleczu typu katalogi stron czy niskiej jakości strony;
  • informacje prasowe – nie każdy serwis publikujący materiały prasowe wstawi aktywny odnośnik do strony, nie u każdego link ten będzie linkiem pozycjonującym. Do tego tematu najlepiej jest podejść bardziej marketingowo, z nadzieją na dodatkowe linki. Dużo zależy tu jednak od tego, czyją stroną się zajmujemy. Opracowanie i publikacja informacji prasowej przez profesjonalną agencję to spory koszt, na który mało kto zdecyduje się, jeśli zależy mu wyłącznie na linkach. Tym bardziej, jeśli do jej przygotowania niezbędne będzie przeprowadzenie dodatkowych badań. Można jednak zaproponować klientowi, aby zastanowił się nad takimi działaniami, które oczywiście samodzielnie wykona, ewentualnie konsultując z nami treść notki (pod kątem działań SEO PR);
  • link baiting – czyli tzw. przynęty na linki, tworzenie wspaniałej treści, do której inni będą linkować. Łatwe w teorii, trudne do wykonania. Dlaczego trudne? Bo jest różnica pomiędzy publikacją zbiorczych wypowiedzi na stronie silesiasem.pl, a na zupełnie nowym SEO blogu, prowadzonym przez osobę mało kojarzoną w branży, która nie uzbiera nawet połowy tych wypowiedzi. A zatem na link baiting mogą sobie pozwolić znane osoby czy serwisy z dobrym pomysłem i dobrymi kontaktami… a jeśli takich nie ma to konieczna będzie współpraca z kimś, kto po prostu zna się na reklamie, ale wtedy linki będą pozyskiwane raczej przy okazji działań reklamowych, zamiast być głównym celem;
  • zachęcenie użytkowników do linkowania – jeśli zajmujemy się serwisem umożliwiającym prezentację ofert innych osób (np. serwisy ogłoszeniowe czy katalogi firm), możemy zachęcić samych użytkowników do linkowania. Bardzo dobrze sprawdzają się tutaj wszelkiego rodzaju grafiki linkujące do opinii lub profilu z oferowanymi usługami lub produktami, które użytkownicy z chęcią wstawiają na własne sklepy i blogi.
  • „łapanie okazji” – nazewnictwo ściągnięte od Karola Dziedzica na SilesiaSEM, który wspomniał o tym, aby śledzić pojawiające się informacje na nasz temat i reagować w przypadku, gdy nie wstawiono w nich linka. Sama do monitorowania wzmianek korzystam od niedawna z serwisu mention.net, z którego praktycznie codziennie mam jakieś powiadomienia. W przypadku wspomnianego narzędzia zależy mi jednak głównie na sprawdzaniu, gdzie pojawiają się wzmianki i konkurencji, a brakuje tam jeszcze informacji o pozycjonowanych przeze mnie stronach. I to również jest pewnego rodzaju łapanie okazji, kiedy wiadomo, na jakich stronach ma się szansę na zdobycie linka;
  • serwisy charakterystyczne dla danego rodzaju materiałów – wszystko zależy od tematyki i rodzaju materiałów, jakie jesteśmy w stanie przygotować. W innych serwisach opublikujemy wspomniane już informacje prasowe, w innych filmiki, prezentacje, materiały graficzne i infografiki.

Przedstawione przeze mnie wybrane pomysły pozwalają na zdobycie linków z SEO anchorami, z gołymi linkami w postaci adresów czy też ze słowami typu „na tej stronie”. Pozwalają także na podlinkowanie zarówno stron głównych, podstron kategorii, jak i konkretnych produktów. Kolejna sprawa to linki dofollow i nofollow, a także linki graficzne i tekstowe. A zatem mamy tu pełny przegląd różnych linków, które wpłyną na naturalny profil naszej strony. Pamiętajmy też, że jeśli wybierzemy tylko te najlepsze serwisy, to przy mało naturalnym linkowaniu użytkownicy szybko to wychwycą zarzucając nam nachalną reklamę. A zatem jeśli użytkownik tego nie wyłapie, to i Google nie powinno potraktować tych linków jako nienaturalne.

W 2013 r. na pewno bardziej niż dotychczas trzeba będzie skupić się na działaniach reklamowych, czy wręcz połączyć SEO z reklamą, do czego prędzej czy później będziemy wręcz zmuszeni. Bez względu na to, z jakich źródeł linków skorzystamy, teraz wyjątkowo trzeba będzie unikać masówki i przeoptymalizowanych linków. Kiedyś ktoś mnie spytał, kiedy pozycjonowanie można nazwać White Hat SEO – moim zdaniem mogą to zrobić wyłącznie marketingowcy, którzy w swoich działaniach nie skupiają się na pozyskaniu linka tylko na dotarciu do grupy docelowej, a linki zdobywane są zupełnie przypadkowo.

Wiele osób może powiedzieć… phi, nic odkrywczego. Oczywiście, bo takie ogólne źródła linków nie zmieniają się diametralnie z roku na rok. Nie ma tutaj żadnej tajemnej wiedzy na ich temat, można jedynie zastanawiać na najbardziej skutecznymi sposobami ich indeksacji i wzmocnienia. Ale w samym pozyskaniu linków najważniejsze jest systematyczne tworzenie listy konkretnych adresów stron, a w tym przypadku nie ma uniwersalnych rad. Niezbędna jest szczegółowa analiza danej branży, aby było wiadomo, skąd można zdobyć wartościowe linki i dopiero na tej podstawie rozpocząć swoje poszukiwania. Aby można było wychwycić serwisy charakterystyczne w danej branży i zorientować się, na ile sami użytkownicy mogą nam pomóc w linkowaniu.

KATEGORIE: !Wyróżnione, Linkowanie, Pozycjonowanie stron
Comments (40)

Swietny artykuł, ogromna dawka pomysłów. Zawsze takie zbiorcze zestawienia są wartościowe, wszystko w jednym miejscu. Zebranie pomysłów godne polecenia!

I ten artykuł jest jednym z przykładów link baitingu, bo z pewnością zdobędzie kilka naturalnych linków 😉

Łapanie okazji… hmm trzeba chyba naprawdę przyjrzeć się tematowi. Artykuł naprawdę fajny. Dzięki za ciekawą lekturę

Mimo wszystko dobrze sie stało jak się stało w tym roku z branżą SEO. Wystąpiła pewnego rodzaju selekcja naturalna i osoby bez wiedzy i bez pomysłów (czyt. raczej te psujące rynek) zostały z niego odsiane bądź straciły na znaczeniu. To co przyniesie 2013 rok niesie większą niewiadomą bo nie wiemy co wymyśli Google.

Nic się nie zmieniło. Trzeba klikać i tyle:) Praca praca praca i może klient zapłaci:)

Noo! idealny przykład, jak napisać artykuł, do którego chętnie będą linkować inni 😉
Pozdrawiam!

Z jednej strony bardzo ciekawy artykuł, z drugiej jakby kalka (po części) z seomoza sprzed 2-3 miesięcy gdzie Rand mówił o profilu linków. Nie mniej bardzo merytoryczny art.

A czy znacie jakieś strony gdzie można umieścić swój komentarz wraz z linkiem do strony w postaci obrazka?

Tak jak wspomniała Lexy, także moim zdaniem „pozycjonowanie” będzie co raz bardziej zacierać się z ogólnie przyjętą „reklamą” czy też „marketingiem w internecie”. Ci co chcą przetrwać muszą zacząć dostosowywać swoje podejście i myślenie właśnie w tym kierunku.

„Pozycjonerzy” czyli inaczej mówiąć „klikacze” umiejący tylko zwiększać dzienny przyrost linków z SWL-i czy zamkniętych systemów precli wyginą jak dinozaury 🙂

Również tak myślę, że pozycjonowanie będzie się coraz bardziej do marketingu zbliżać.
Stąd portale społecznościowe nabiorą wartości, myślę, że katalogi firm także 😉

Prawdopodobnie połączenie metod będzie nieodzowne. Zastanawiam się czy Google nie dało sygnału w tym kierunku wprowadzając AdWords Express, czy to jednak tylko kolejny, prostszy sposób na przyciągnięcie kasy.

Solidna dawka wiedzy, a także motywacji, którą nieco straciłem po Pingwinie 😉

Dobry artykuł, myślę, że w 2013 roku większe znaczenie będą miały linki z serwisów społecznościowych.

Adwords chyba nie mogą wpływać na pozycję strony w wyszukiwarce, a przynajmniej nie w G. bo zaraz znowu ich o działania monopolistyczne będą szarpać.

Bardzo dobry artykuł, fajnie podsumowuje wnioski ze zmian w 2012. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że te wielki zmiany o których wszyscy mówią nie są takie wielkie. Od 4 lat czytam Twojego bloga i od 4 lat wiem, że linki powinny wyglądać naturalnie, pochodzić z wielu różnych źródeł, trzeba różnicować anchory, nie iść na ilość tylko na jakość. Stosowałem się i było w miare dobrze, czarno białe zwierzątka mi jakość nie zaszkodziły za bardzo. Problem pojawia się przy pozycjonowaniu dla klienta, co wyniki chce mieć na wczoraj. Wtedy jest trudno przestrzegać ” złotych reguł

Dzięki za wskazanie palcem paru ścieżek, którymi powinniśmy podążać.

Wydaje mi się, że nowe katalogi to za chwile zaczną być banowane.
Naprawdę proponuję jedynie te o mocnych korzeniach.

Dzięki Lexy przede wszystkim za zwrócenie uwagi na to, że nie samym SEO człowiek żyje i że jest to tylko element marketingu sieciowego, oraz za pomysł z mention.net 🙂

Fajny artykuł, zmiany, zmiany na horyzoncie, to lubię! Może łatwiej będzie przekonać klientów do działań PRowych i innych metod promocji w internecie, bo dotychczas tylko SEO im w głowach:) moim skromnym, to warto przyjąć holistyczne podejście do wszelkich działań w internecie, gdzie pozycjonowanie powinno być częścią strategii marketingowej, a nie strategią samą w sobie. Wolę osobiście łączyć copy, seo, pr itp. niż klepać katalogi i precle, a teraz widać, że więcej kreatywności będzie w cenie, dlatego jestem „up for a challenge”!

Przeczytałem i jestem pod wrażeniem 🙂 Same konkrety i zero lania wody. Trzeba brac sie do roboty. Testy, testy i jeszcze raz testy.

Dopiero co założyłem bloga i jestem zadowolony, że znalazłem ten artykuł. Wszystko dokładnie wyjaśnia i jest wiele przykładów jak zrobić kolejne kroki. Osobiście zainteresowało mnie robienie zaplecza. Z tego co tu wyczytałem jest to trudna praca ale przydatna.

Bardzo pomocny artykuł. Przyda się w walce o dobre linki 😉 Dziękuję

Gdyby nie było G spece od SEO pewnie byliby bezrobotni – jak księgowi bez sejmu i MF 😉 Artykuł rzeczywiście jest pomocny – szczególnie fragment dotyczący połączenia SEO z reklamą. Jest to jakiś bezpieczny pomysł na sporą ilość linków, szczególnie dla osób posiadających kilka różnych serwisów.

Dobry artykuł. Z moich doświadczeń wynika że nowo powstałe strony dostają niezłego kopa i szybko pojawiają się w czołówce i to niezależnie jakie mają linki i ile. Potem wystarczy utrzymać ją w czołówce ale to nie jest już łatwe. Zaczyna się wówczas walka o linki jeżeli przesadzimy to już po nas.

@Przemek. Nie koniecznie. Jest coś takiego jak fresh site bonus i jak znika, to może dziać się bardzo różnie. Jak fraza jest konkurencyjna, można ostro polecieć w dół. Z moich doświadczeń wynika, że bywa tak jak mówisz, ale też całkiem odwrotnie 🙂

Co do treści artykułu, potwierdza on część moich poglądów i dodaje sporo materiału do przemyśleń. Do autorki: Twój blog jest świetny i bardzo wartościowy – nie lubie lania wody. Tutaj jest konkret 🙂

Ja od jakiegoś czasu próbuje pozycjonować bloga i jakoś marnie mi to wychodzi ma ktoś jakieś wskazówki? Dla początkujących

Nie wiem, o co chodzi w zarabianiu na portalu advertorials.pl wspomnianym przez Lexy.

Skoro mam koszt 29 PLN, aby opublikować artykuł, to jak mogę na nim zarobić?

Ktoś wie?

chytra lexy linka nie da i to nie tylko w opisie, ale nawet w profilu, mimo że płacę u niej za narzędzie do sprawdzania pozycji. Za to rozwodzi się nad tym, jak zdobywać linki. Ale absurd.

Upisałem się w innym miejscu, to mi całkiem post wyrzuciła.

„Dzięki” Lexy. Ten też na pożarcie ci wysyłam. 😉

Tak, jeśli widzę komentowanie na siłę tylko dla linka, to tak się to kończy.

jestem ciekaw ile może być linków wychodzących z takiego zaplecza np w postaci bloga serwującego określoną tematykę (np. blog muzyczny – bo sam działam w tej branży) żeby to wyglądało w miarę naturalnie; czy jeden link w całym blogu do docelowej strony, czy z każdego artykułu np 1, czy np z co 4 artykułu jeden link do docelowej strony? to mnie ciekawi; bo sam pomysł na zaplecze związnay z programami telewizyjnymi jest genialny 😉

1 link na cały blog to chyba by nie było sensu zakładać bloga :). Myślę, że normalnie tak jak z artykułów na jakieś 1500-2000 znaków z 2 linki można wstawić.
Chociaż Matt Cutts (pracownik Google) że: „Gdy masz więcej niż jeden link z jakiejś witryny (w sensie z wielu podstron tego serwisu), to Google patrzy na to tak, że liczy niejako w pełni siłę pierwszego odnośnika, drugiego już nieco mniej, trzeciego jeszcze mniej itd.” Ale mowa była o linkach site-wide, a to chyba nie to samo.

no to chłopie masz odpowiedź troszkę wyżej ! czytales artykuł?

Wszystko robi się o wiele bardziej wysublimowane, a pójście na ilość z linkami to praktycznie samobójstwo. Zauważyłem, że o ile jakość linków zawsze była istotna, to też algorytm zwraca większą uwagę na formę linkowania – widziałem różnego rodzaju łańcuchy/piramidy linków, które dostawały bardzo ciekawe kary od Google.

Zgadzam się jak najbardziej co do „łączenia SEO z reklamą”, akurat taki rozwój wypadków nieskromnie przewidziałem ponad rok temu. Różnice się zacierają, a paliwo stanowi coraz bardziej kontent, w coraz lepszej jakości.

Tylko jest jeden problem – w jaki sposób Google ma wiedzieć jaki content jest bardziej wartościowy? Z której strony? Z pomocą przychodzą właśnie linki 😉

Na tym opiera się całe seo, ale nie to moim zdaniem stanowi teraz problem. Linki linkami, ale ta forma wyznaczania wartości treści zmienia się, na pójście w kierunku „lajkowania” (tak ogólnie rzecz biorąc). Jak G będzie traktował lajki i shary? Jak zmieni się jego podejscie do linków nofollow? (już teraz uważam że sporo kręcą na ten temat). Patrząc na profil społecznościowy, jak na stronę internetową, odkryjemy, że może się np liczyć wiek takiego profilu, tematyczność i związek z lajkowanymi stronami. Seo robi się teraz nieźle zakręcone 🙂

A to jest strasznie dziwne. Pozycjonuję pewną frazę lokalną od kilku lat i parę tygodni temu na nią i inne pokrewne tematy wskoczyła mi kompletnie świeża domena. Mam nadzieję, że właściciel nie będzie wiedział jak utrzymać te pozycje 😉

Dzięki za porady 🙂

ale za to cenne informacje. Pozdrawiam

Ślicznie dziękuję za wspaniały artykuł.
Zawsze się zastanawiam czy może dojść do sytuacji, kiedy to na najwyższych pozycjach będą strony całkowicie czyste, ko których linki nie prowadzą znikąd. Co o tym myślicie?
Pozdrawiam wszystkich

Fajny artykuł. Dla totalnego laika w temacie SEO to wszystko tylko na pozór brzmi jasno.
Z każdym przeczytanym artykułem wiem mniej.
Poza tym mam wrażenie, że to wszystko popada już powoli w jakąś paranoję.

pozdrawiam

A ja obserwuję ostatnio dziwne rzeczy. Otóż z jednj strony wszyscy kładą nacisk na jakość, unikanie „jawnych wspomagaczy” typu katalogi SEO a z drugiej na pewną frazę w pierwszej dziesiątce dumnie brylują dwa blogspoty podlinkowane wyłącznie z zaspamowanych ksiąg gości.

Artykuł oczywiście świetny i daje laikom takim jak ja mnóstwo nowych pomysłów. Chociaż cięzko mi sobie wyobrazić niektóre z nich, takie jak social media, artykuły do przedruku czy fora, w mojej branży (przemysł odlewniczy). Chyba, że jestem zbyt mało kreatywny 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Copyright 2005-2023 SEO blog Lexy. All Right Reserved.