Tegoroczne zmiany w Google w większym stopniu niż dotychczas zmuszą branżę SEO do stawiania na jakość i nie chodzi tu już tylko (albo aż) o słynne powiedzenie „Content is King„, chociaż to nadal będzie jednym z głównych elementów, o jaki trzeba będzie zadbać. W 2010 r. spodziewam się podobnej częstotliwości we wprowadzaniu kolejnych nowości w Google m.in. ze względu na głośne wejście na rynek Bing.com, który może i nie zagraża pozycji wiodącej wyszukiwarki (a przynajmniej nie w Polsce), ale który ma szansę zgarnąć dla siebie spory kawałek tortu.
Dotychczas głównym celem pozycjonerów było zadbanie o jak najwyższe pozycje stron dla słów kluczowych, które wygenerują ruch użytkowników potencjalnie zainteresowanych daną ofertą. Największym problemem był więc ich dobór, a następnie wypromowanie na topowe pozycje oraz ciągła analiza efektów pozycjonowania i ewentualne nanoszenie zmian.
Teraz to nie wystarczy. Jeśli strona nie będzie spełniać oczekiwań internautów – czy to pod względem jakości wykonania, czy też chaotycznie sformułowanej oferty, która nie będzie zachęcała do zapoznania się z nią – prawdopodobnie w przyszłości na nią nie powrócą. Ze względu na to, że personalizacja wyników wyszukiwania w Google nie będzie już dotyczyła tylko osób zalogowanych, taka strona spadnie w wynikach spersonalizowanych ustępując miejsca konkurencji.
Pozycjonowanie w 2010 roku to już nie tylko content + linki, ale także wzbudzenie zainteresowania stroną z wykorzystaniem wszelkich dostępnych kanałów. W idealnej sytuacji strona:
- zajmuje topowe pozycje zarówno na frazy ogólne, long tailowe, jak i brandingowe (na ostatni rodzaj fraz najlepiej będzie mieć monopol w top 10) – w związku z czym wygeneruje dużo wejść z wyszukiwarek;
- szybko się wczytuje – z zapowiedzi Matta Cuttsa i wprowadzenia do GWT informacji o wydajności witryny wynika, że może to mieć wpływ na pozycję strony;
- ma na tyle interesującą zawartość, że internauci nie tylko wrócą na nią, ale także podzielą się linkami do niej na forach, blogach, serwisach społecznościowych i mikroblogach – dzięki czemu informacja o stronie dotrze do szerokiego grona użytkowników odwiedzających tego typu strony, a także będzie miała szansę pojawić się w wynikach wyszukiwania w czasie rzeczywistym (tzw. real time search);
- wyświetla się prawidłowo w różnych przeglądarkach i rozdzielczościach – dzięki czemu użytkownik nie opuści strony ze względu na problemy w poruszaniu się po niej;
- zawiera filmiki video, obrazki, bloga, forum, wiadomości wykorzystywane w Google News, a w przypadku strony firmowej jest ona dodana do Centrum Firm Lokalnych – co pozwoli na jej znalezienie bez względu na to, którą z opcji wyszukiwania internauta wybrał (Filmy video, Grafika, Blogi itp.);
- jest często aktualizowana – co pozwoli na jej znalezienie po włączenie opcji wyszukiwania wyników z ostatniej godziny, doby itp.
Tak naprawdę pośredni wpływ na wyniki wyszukiwania będzie miała także reklama offline, gdyż będzie ona generowała wyszukiwanie po frazach brandingowych oraz nazwach reklamowanych produktów, co można było zauważyć np. po kampanii Skody Yeti. Nawet jeśli reklama zawiera adres strony, wielu internautów zamiast wpisać go do przeglądarki, wyszuka go m.in. w Google.
Podsumowując, w 2010 roku nie tylko Google będzie dbało o zadowolenie internautów z wyników wyszukiwania. Pozycja strony w większej mierze niż dotychczas będzie zależała od jej jakości i zainteresowania nią, dlatego pozycjonowanie obejmie szersze działania, co może spowodować m.in. zmiany w rozliczaniu się z tej usługi.
W artykule wykorzystałam zdjęcie autorstwa owaisk_4u.