Historia linków nofollow, ugc i sponsored

W tym roku mija 15 lat od wprowadzenia linków nofollow, a w ostatnim półroczu zaszły największe dotychczas zmiany w tym, jak Google traktuje takie linki. Co więcej, na jesieni 2019 r. doszły 2 nowe znaczniki rel=”ugc” oraz rel=”sponsored”. W dzisiejszym wpisie postaram się opisać całą (r)ewolucję nofollow, wyjaśnić czym różnią się poszczególne oznaczenia i jak na przestrzeni lat zmieniało się podejście do różnego rodzaju linków przez Google.

Mocno upraszczając, wyróżniamy 2 główne rodzaje linków:

  • linki dofollow – linki przekazujące moc rankingową (inaczej PR – tak tak, ten nadal wykorzystywany przez Google, a nie toolbarowy, z którym już dawno się pożegnaliśmy);
  • linki nofollow – linki, za którymi teoretycznie Google nie powinno podążać ani przekazywać im mocy. Zwróć uwagę na zapis – prawidłowy to „nofollow”, a nie „no follow”.

Linkiem dofollow, czyli linkiem pozycjonującym jest każdy odnośnik, po którym roboty wyszukiwarek mogą swobodnie przejść (nie jest osadzony w sposób niedostępny dla robotów) oraz który NIE zawiera nofollow ani w parametrze <a href=”…” rel=”nofollow”>, ani w sekcji META <meta name=”robots” content=”nofollow”>. Jego standardowy wygląd to <a href=”…”> i na tym koniec. Dofollow nie jest odrębnym atrybutem, który należy dopisać do linka, tylko domyślnym sposobem jego traktowania. Nazwa „link dofollow” jest zatem stosowana potocznie.

Przez ponad 15 lat istnienia nofollow, od jego wprowadzenia w 2005 r. zastosowanie tego atrybutu „mówiło” Googlebotowi, aby nie podążał za danym linkiem i aby link taki nie wpływał na pozycję podlinkowanej w ten sposób strony. Zaleceniem Google było oznaczanie w ten sposób przede wszystkim odnośników dodawanych przez użytkowników (tzw. user-generated content) i miał to być środek do walki ze spamem. Z czasem zalecano stosowanie tego atrybutu w linkach płatnych kierujących do zewnętrznych stron oraz tych, co do których nie mamy pełnego zaufania i tym samym nie chcemy przekazywać im mocy rankingowej. Dodatkowym zastosowaniem nofollow były linki wewnętrzne prowadzące do stron, do których nie ma sensu odsyłać robotów wyszukiwarek. Mogły to być zarówno pojedyncze, statyczne podstrony takie jak regulamin czy polityka prywatności, jak i bardziej obszerne części serwisu takie jak wyniki wyszukiwania, filtrowania czy sortowania. Roboty, które miałyby swobodny dostęp do tych podstron, niepotrzebnie traciłyby czas i zasoby na ich przemierzanie zamiast skupić się na tych, które są najważniejsze z punktu widzenia SEO.

Sposób traktowania tego atrybutu przez Google zmienił się w ostatnich latach. Na początku zastosowanie nofollow sprawiało, że link oznaczony w ten sposób był ignorowany, wręcz pomijany i można było kontrolować za jego pomocą przepływ PR (tzw. PR sculpting) poprzez wstawienie go w linkach do podstron mało istotnych z punktu widzenia SEO. Mówiąc wprost, dla Google link oznaczony nofollow praktycznie nie istniał – nie przekazywał podlinkowanej podstronie PR i zatrzymywał możliwy do przekazania PR dla linków pozycjonujących. Oznaczało to, że w przypadku 5 linków – 1 dofollow i 4 nofollow – ten 1 link dofollow otrzyma całą możliwą do przekazania moc. Sytuację taką widać na obrazku zamieszczonym w tym artykule.

Stary schemat linków nofollow

Później (ok. 2008/2009 r.) Google zmieniło podejście do takich linków i chociaż dalej nie przekazywały one PR*, zmniejszały wartość PR przekazywanego linkom dofollow. Od tej pory stosowanie nofollow w linkach wewnętrznych nie miało uzasadnienia pod kątem tzw. PR sculpting, ponieważ w przypadku 5 linków – 1 dofollow i 4 nofollow – ten 1 link dofollow otrzyma tylko 1/5 mocy, a pozostała część „wyparuje”. Zostało to przedstawione na obrazku z tego materiału. Stosowanie nofollow w linkach wewnętrznych nadal miało uzasadnienie, kiedy nie chcieliśmy, aby roboty wyszukiwarek podążały za danym linkiem.

Nofollow bez możliwości PR sculpting

*Pisząc o PR mam na myśli realPR, czyli ten nadal wykorzystywany wewnątrz Google, a nie ten toolbarowy. Parametr wyświetlany przez wiele lat w toolbarze przez kilka lat był wyjątkowo rzadko aktualizowany, a w marcu 2016 r. zostało zapowiedziane jego wycofanie. Od tej pory Google nie przekazywał w toolbarze danych na jego temat. Nie oznaczało to jednak, że zrezygnował z jego wykorzystywania. Dlatego też za każdym razem, kiedy mowa jest o linkach przekazujących (bądź nie) PR, chodzi po prostu o to, czy dany link wpływa na ranking, czy też nie, a mówiąc jeszcze inaczej – czy jest to link pozycjonujący, czy nie. Traktuj więc używane przeze mnie (jak i przez Google) określenie „linki przekazujące PR” jak „linki pozycjonujące”.

(R)ewolucja przyszła na jesieni 2019 r. Z jednej strony, Google wprowadziło 2 nowe atrybuty, które w pewnym sensie doprecyzowują nofollow. Są nimi:

  • rel=”ugc” – służy do oznaczania linków w treściach generowanych przez użytkowników;
  • rel=”sponsored” – ten natomiast służy do oznaczania linków płatnych.

Rel=”nofollow” miałby nadal zastosowanie do wszystkich pozostałych linków, czyli głównie do tych zamieszczanych samodzielnie, co do których nie mamy pełnego zaufania.

Używanie tych znaczników jest rekomendowane, ale nie jest wymogiem, więc nie oznacza to konieczności natychmiastowego wprowadzenia zmian w kodzie strony. Rel=”ugc” oraz rel=”sponsored” można używać razem z rel=”nofollow”, co ułatwi ewentualne wdrożenie zmian. Można też jednocześnie zastosować kilka atrybutów, np. rel=”sponsored, ugc” (oddzielone przecinkiem lub spacją). Więcej informacji na ten temat: https://support.google.com/webmasters/answer/96569

Oprócz wprowadzenia nowych znaczników, Google zapowiedziało zmianę w podejściu do wszystkich 3 rodzajów linków, czyli nofollow, ugc i sponsored. Nie będą one dalej traktowane jako sztywne wytyczne, tylko zwykła sugestia. W praktyce oznacza to, że Googlebot będzie mógł podążać za tymi linkami i uwzględniać je w rankingu. Z jednej strony nadal jesteśmy chronieni przed ewentualnym filtrem za nienaturalne linki, z drugiej strony może to mieć spory wpływ na tzw. crawl budget na naszej stronie. Skoro bowiem dotychczas mogliśmy – m.in. za pomocą nofollow – kontrolować to, po których linkach robot Google może przejść dalej, a po których nie, to teraz musimy wdrożyć inne rozwiązania, które pozwolą nam skupić uwagę Googlebota na najważniejszych dla nas sekcjach.

Doprecyzuję, że już do września 2019 r. Google mogło sugerować się linkami nofollow, ugc i sponsored na potrzeby rankingowe, natomiast od marca 2020 r. może uwzględnić te linki w kwestiach indeksowania i crawlowania. Po tych zmianach nie wiadomo, czy linki nofollow/ugc/sponsored wpływają na ewentualną możliwość sterowania przepływem PR i de facto jest to zmiana, którą Google mogłoby regularnie zmieniać, a nam ciężko byłoby to uchwycić bez jasnej informacji z ich strony.

Więcej informacji pod linkami:

Wpis ten jest fragmentem świeżo zaktualizowanego kursu pozycjonowania dla początkujących (PDF + EPUB + MOBI)

KATEGORIE: Linkowanie, Zmiany w wyszukiwarkach
Comments (17)

Bardzo fajne zestawienie historii nofollow, przyjemnie się czytało:)
Od kilku lat można było zauważyć, że linki nofollow potrafiły wpływać na pozycje – prawdopodobnie zwiększył się ich wpływ na profil linków domeny.
Obawiam, się że parametry "ugc" i "sponsored" Google wprowadziło w celu wycięcia w branży SEO kolejnej puli miejscówek czyli w tym przypadku linków z for (profili, postów) oraz artykułów sponsorowanych.
Wbrew pozorom, Google do tej pory nie posiada inteligentnego algorytmu, który potrafi odróżniać linki "naturalne" od "sztucznych". A rozwiązania, które wprowadza są "prymitywne" ale inteligentne 😀
Najpierw wprowadzili Disavow Tools i postraszyło seowców Pingwinami co przyczyniło się do masowego zgłaszania linków do DT i Google oflagowało większość publicznych miejscówek. A teraz chce dokończyć dzieła z publicznymi miejscówkami przy pomoc Ugc + dzięki Sponsored wyeliminuje mocno wpływ artów sponsorowanych (które w Polsce stały się "białym" SWL 😉 )

Jak na razie wszyscy podchodzą do tego bardzo nieufnie. Szczerze mówiąc, to chwilę trzeba szukać portalu oferującego zakup artykułów, na którym zostało wdrożone to rozwiązanie. Mimo wszystko pewnie z czasem trzeba będzie się do tego dostosować.

Świetna historia 🙂 Szkoda że nie możemy już tak linkować jak w 2009 🙂 Dzięki Lexy

Hej Lexy.

Kolejny raz fajny artykul i ciekawa grafika, ktora pozwala zrozumiec istote linkow nofollow. Chociaz slyszalem, ze bez tych linkow ani rusz wpozycjonowaniu i nalezy je zdobywacdo pozycjonowanej strony aby profil wygladalnaturalnie w oczach gugla? Czyz nie?

Pozdrawiam

Faktycznie…. ciekawie to opisałaś i generalnie zgadzam sie ze Sławkiem tylko Sławku… 2009 już niestety nie wróci 🙁

Ciekawe jaki to będzie miało wpływ na strony, czy Google będzie karało za sponsorowane?:) hmm

Nie powiem, żebym był szczególnie zaskoczony zmianą podejścia Google do tematu linkowania. Myślę, że minie jeszcze sporo czasu zanim "ugc" czy "sponsored" wejdą do powszechnego użytku tak jak jest to w przypadku "nofollow". Poza tym myślę, że z czasem Google w ogóle (mówiąc kolokwialnie) "oleje" atrybuty w linkach ze względu na bałagan jaki zapanuje po tych rewolucjach.

Od roku pewna z moich domen która była podlinkowana głównie nofollow z miesiąca na miesiąc pięła się w rankingu mimo, że nie linkuję jej właśnie od roku. Dzisiaj na większość fraz znajduje się w TOP10 więc chyba faktycznie te historyczne linki nofollow musiały wpłynąć pozytywnie. Dzięki za podsumowanie tego co w zasadzie podejrzewałem już od jakiegoś czasu.

Zostaje przeprowadzenie testów i weryfikacja efektów. Ale skala zastosowania nowych parametrów na portalach jest ciągle marginalna.

Z czego pamiętam, to nofollow przekazywał tzw Trust Rank stronie docelowej. Ja to interpetuje, że takie linki miały pośredni wpływ na pozycjonowaną witrynę.

Niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę.

137

Zgadzam się z Marcinem z ITCraft, pewnie jeszcze dużo czasu minie zanim linki ugc oraz sponsored staną się powszechnie używane, jednak artykuł naprawdę na plus, wiele wyjaśnia i fajnie przedstawiony!

Witam.

NIby linki nofollow nie wplywaja na pozycje naszej strony w wynikach wyszukowania, a kazdy mowi (a moze wiekszosc seowcow), ze bez nich ani rusz, bo wg nich, profil linkowania musi wygladac naturalnie (czyli z linkami do y nofollow). Jak to tak do konca jest? Czy te nieszczesne linki nofollow na prawde nic nie daja przy pozycjonowaniu? A skoro nie daja, to dlaczego wiekszosc z naz (w tym ja) tak o nie zabiega.

Przez nagminne stosowanie w/w atrybutów algo "nauczyło się" całej struktury guest postów przez co wszelkie "tańsze" / "przepalone" miejscówki przestały działać.

Odwieczne pytanie – czy linki nofollow coś dają pozycjonowanej domenie?

Moment, skoro nofollow nic nie dają, to dlaczego tak wiele osób chce np. zostawić swój komentarz na tym czy innym blogu, mając świadomość, że ewentualny odnośnik otrzyma atrybut nofollow? Ile osób przeczyta mój komentarz? Zapewne niewiele. A ile kliknie w link? Pewnie jeszcze mniej. Więc jaki sens ma zostawienie komentarza z linkiem? Niby nie ma, a jednak komentarze takie są są publikowane.

Zgodzę się z tym, że linki nofollow teoretycznie nie wpływają na raking, ale dobrze je mieć w naszym profilu linkowym by wyglądał naturalnie. Z drugiej strony nie można być pewnym czy aby na pewno takie linki są bezwartościowe i/lub niewiele warte teraz, bądź jak będą wpływać w przyszłości.

Przeczytałem artykuł i jest on dobrze napisany, wnikliwy i zbadany. Teraz wiem jak wygląda historia linków nofollow, ugc i sponsorowanych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Copyright 2005-2023 SEO blog Lexy. All Right Reserved.