W ostatnich dniach opublikowany został raport bluerank i Imas International zatytułowany „Wyniki wyszukiwania Google a satysfakcja użytkowników„. Po zapoznaniu się z nim muszę z przykrością stwierdzić, że wnioski w nim są mocno naciągane i są bezpośrednią krytyką branży SEO. Ucierpiał na tym także wizerunek Google, o czym przekonacie się za chwilę.
Celem przeprowadzonej sondy miało być zbadanie poziomu zadowolenia internautów korzystających z wyszukiwarki Google. Pytania na jakie odpowiadali to:
- Czy wyniki wyszukiwania Google są przydatne?
- Czy wyniki są wiarygodne?
Poniżej zamieszczam wnioski z raportu:
Respondenci uważają wyniki wyszukiwania Google za przydatne oraz prezentowane w sposób zrozumiały i przejrzysty, ale nie są w pełni przekonani do wiarygodności rezultatów wyszukiwania.
Najmniej wynikom wyszukiwania prezentowanym przez Google ufają osoby wykształcone, w wieku 25 – 34 lata.
30% respondentów nie jest w pełni usatysfakcjonowanych wynikami wyszukiwania Google
A jaka była ich interpretacja?
ludzie młodsi są bardziej świadomi technik SEO
Warto również zauważyć, że osoby z wyższym wykształceniem reprezentują niższy poziom zaufania do wyników wyszukiwania, niż osoby z wykształceniem średnim lub policealnym. Prawdopodobnie jest to rezultat większej świadomości osób solidnie wykształconych, odnośnie praktyk SEO uznawanych przez Google za niewłaściwe, a wpływających (tymczasowo) na wyniki wyszukiwania.
Świadomość na temat SEO jest cały czas niewielka, ale nie łączyłabym tego ani z wiekiem, ani z wykształceniem. Sama zaliczam się do wspomnianego przedziału wiekowego, mam wyższe wykształcenie (mgr inż.) i obracam się w dużej części w podobnym gronie, w którym jest także kilku doktorantów, wiek głównie od 21 do 32 lat. Na temat SEO co nieco wiedzą tylko ci, którzy wdali się ze mną w dłuższą dyskusję o tym czym się zajmuję. Gdyby nie to, większość nie wiedziałaby, że na wyniki wyszukiwania można wpłynąć.
Przejdźmy teraz do tego ciekawszego i bardziej kontrowersyjnego wniosku:
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy mogą być praktyki SEO (uznawane za nieuczciwe i nieakceptowane przez Google), za sprawą których serwisy niższej jakości pojawiają się wysoko w wynikach wyszukiwania. Działania w obrębie tzw. black hat SEO, takie jak: wykorzystywanie systemów wymiany linków, stosowanie ukrytego tekstu na WWW lub osobne strony tworzone specjalnie dla robotów Google… sprawiają, że internauci zorientowani na znalezienie (za pomocą wyszukiwarki) konkretnych materiałów mają mniejsze zaufanie do wyświetlanych w Google wyników.
Wynika z tego, że:
- SEO jest złe, nieuczciwe i nieakceptowane przez Google
- Google jest złe nie radząc sobie z jakością swoich wyników
Ani z jednym ani z drugim się nie zgodzę.
Po pierwsze SEO nie musi opierać się na wspomnianym w raporcie spamie i samo Google zaleca optymalizację stron pod kątem wyszukiwarek czy też użycie odpowiednich anchorów w linkach (jedno i drugie wpływa na pozycję strony). Co więcej, pracownicy Google już kilkakrotnie zapewniali, że „White Hat SEO to nie spam„, a z raportu wynika, że SEO = Black Hat SEO tak jakby nie było innych możliwości niż ukrywanie tekstu na stronie czy też tworzenie spamu tylko pod roboty.
Po drugie, twórcy raportu takimi wnioskami zarzucają Google, że nie radzi sobie z wynikami manipulowanymi poprzez techniki opisane jako Black Hat SEO. Osobiście rzadko kiedy trafiam w Google na strony, które można określić jako spam, a korzystam z tej wyszukiwarki wyjątkowo często. Fakt, wysoko znajdują się strony korzystające z systemów wymiany linków i zrozumiałe jest, że ze względu na masowość i kilka innych powodów Google nie toleruje takich praktyk. Jednak sam fakt pozycjonowania stron nie jest niczym złym. Tak samo jak poprzez optymalizację pomagamy w zwiększeniu widoczności strony, tak samo robimy to dzięki linkom (m.in. dzięki opisowym anchorom pomagającym Google określić tematykę strony), a zaplecze wcale nie musi być spamem, gdyż są to także w pełni wartościowe dla użytkowników strony.
Dlatego też spłycanie pojęcia SEO wyłącznie do technik, które mają na celu przedstawienie użytkownikom nieodpowiednich treści na nieodpowiednich pozycjach, a tym samym pokazanie SEO jako wszystko co złe, uważam za ostre przegięcie.
Niezadowolenie z wniosków raportu zauważyć można również we wpisach na innych blogach: