To pozycjoner jest odpowiedzialny za swoje błędy, ale…

W ostatnim czasie panuje moda na poruszanie kontrowersyjnych tematów na SEO blogach. Zaczęło się od publikacji opinii prawnika na temat depozycjonowania strony, później niezbyt przyjemnym nazwaniem osób rozliczających się za efekty. W ostatnich dniach Cezary Glijer podjął ciekawy temat odpowiedzialności za skutki pozycjonowania, na który odpowiedział już m.in. Krzysztof Ziółkowski.

Kto jest winny? Pozycjoner czy wyszukiwarka?

Przede wszystkim zacznę od tego, że my, pozycjonerzy, podejmując się pozycjonowania stron klientów, doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jak nieprzewidywalne mogą być efekty naszej pracy. A wszystko właśnie za sprawą Google, które nie jest zbyt chętne do udzielania nam informacji na temat tego, co uznaje za „dozwolone”, a czego nie. Mało to razy słyszeliśmy/czytaliśmy „po co mam to zmieniać, skoro konkurencja robi to samo i ma się dobrze?„, „czemu mi się oberwało, a innym nie? przecież całe top 10 tak robi”? To, komu się oberwie, to teraz zwykła loteria i jedyne, o co można się postarać to to, żeby zminimalizować ryzyko nałożenia kary na strony będące pod naszą opieką. Czyli w skrócie – jak mocno będziemy naginać wytyczne/wskazówki Google dla webmasterów.

A może klient?

Przeczytałam też opinię o tym, że to klient ponosi winę – oczywiście jeśli został poinformowany o ryzyku, jakie niesie za sobą pozycjonowanie jego strony. Ponoć skoro klient wyraził zgodę na podjęcie takiego ryzyka, to sam jest sobie winien. Ale czy samo edukowanie klienta w tym zakresie wystarczy do tego, aby to na niego zrzucić pełną odpowiedzialność za ewentualne filtry? Czy to wystarczy do tego, aby nawalać linkami skąd popadnie, a w razie nałożenia na nas „mandatu za zbyt szybką jazdę” umyć od tego ręce? Bądźmy poważni…

To pozycjoner jest winny

Moim zdaniem to pozycjoner jest winny ewentualnym karom od wyszukiwarek, ale pod jednym warunkiem – że to on w całości wykonuje działania związane z pozycjonowaniem. W końcu nietrudno o klienta, który w pewnym momencie może sam próbować nam „pomóc” linkami i uważam, że ryzyko takiej sytuacji jest nawet większe niż tego, że konkurencja będzie próbowała nas depozycjonować. Do tego dochodzą sytuacje, w których klient wykonując prace nad stroną, nieświadomie coś popsuje (np. wstawi noindex), a wtedy momentalnie odczujemy to na pozycjach i nie będzie tu mowy o naszej winie.

Dlatego klient jest winny tylko wtedy, jeśli sam nabroi, a pozycjoner – jeśli kara będzie efektem jego pracy. W końcu klient powierzający nam swoją stronę, darzy nas pełnym zaufaniem i wierzy, że wykonamy naszą pracę na jak najwyższym poziomie, zgodnie z naszą wiedzą i doświadczeniem. Niestety jest jedno ALE… nie zdecydowałabym się na zamieszczenie w umowie zapisu regulującego sposób, w jaki odpowiem za ewentualny filtr. Dlaczego?

Klient nie ma wystarczającej wiedzy do tego, aby wiedzieć, czy spadek pozycji jest efektem zmiany w algorytmie, czy kary od Google. Jeśli nastąpiła zmiana algorytmu to zadaniem pozycjonera jest „odkrycie” tych zmian i zastosowanie ich w kolejnych działaniach, aby odzyskać wysokie pozycje. Nie ma tu zatem mowy o odpowiedzialności po żadnej stronie – po prostu zmieniają się zasady gry i trzeba się do nich dopasować. Natomiast jeśli mamy do czynienia z filtrem czy banem to sprawa jest jasna.

Ale skąd klient może wiedzieć, w czym problem? Sama miałam sytuacje, w których byłam pytana o spadki o 1-2 oczka z prośbą o zmianę strategii pracy, albo po kilku tygodniach pracy klient był zdziwiony, że nie jest jeszcze w top 10. I takie pytania padają od klientów, którzy na początku współpracy zostali poinformowani o tym, kiedy i jakich efektów się spodziewać, skąd wynikają drobne zmiany w pozycjach itp. Ale nie ma się co dziwić – my specjalizujemy się w SEO, a klienci w swoich dziedzinach. A dopóki klient nie specjalizuje się w naszej branży, zapis w umowie obarczający pozycjonerów odpowiedzialnością za efekty pracy, będzie powodował mnóstwo nieporozumień, bo klient mówi jedno, a ja drugie. A jeśli do tego dochodzą jego działania bądź działania konkurencji, to już w ogóle robi się niezłe zamieszanie z udowadnianiem, kto np. pozyskał szkodliwe linki.

Diagnoza: filtr. Co teraz?

Jak to pogodzić, skoro pozycjoner ponosi odpowiedzialność za efekty swojej pracy, ale regulowanie tego zapisami w umowie może powodować więcej problemów niż to warte? Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem jest zaproponowanie klientowi pewnego rodzaju wynagrodzenia polegającego na tym, że w okresie od nałożenia do zdjęcia filtra, postaramy się o pozyskanie z innych źródeł ruchu zbliżonego do tego, jaki powinno wygenerować Google z bezpłatnych wejść. Może to być więc np. Google AdWords. Takie rozwiązanie ma oczywiście sens tylko w momencie, kiedy klient nadal ma nam płaci i nie jest to płatność wyłącznie za efekt. Inną opcją jest wstrzymanie płatności do momentu pozbycia się kary, albo chociaż zaproponowanie sporego rabatu. Wszystko po to, aby klient czuł, że bierzemy na siebie odpowiedzialność za nasze „błędy”, mimo że umowa tego nie reguluje… i abyśmy my mieli czyste sumienie.

Jakie inne rozwiązania proponujecie, albo już stosowaliście?

KATEGORIE: Dla klientów, Pozycjonowanie stron
Comments (35)

To chyba przegięcie: „Cezary zwala odpowiedzialność za skutki pozycjonowania na pozycjonera, ”
Nieczego nie zwalam i nie ulegam modzie na tematy. Bez przesady. A w koncu mi przyznajesz racje – wiec o co chodzi?

1. świetnie, że jest coraz większy odzew w tej tematyce bo zawsze jest to na plus w edukacji klienta i warto aby się zapoznawał z różnymi zdaniami na ten temat. Jeżeli chodzi o sam problem to jak już wcześniej wspominałem – im więcej niedomówień w temacie tym większe pole do nadużyć. Jeżeli przyjąć , że „pozycjoner” zna mniej więcej w 30% zasady czy reguły gry to chyba nie może odpowiadać w 100% – chyba, że jak wspomniałaś klient jest poinformowany wyraźnie, że pozycjonowanie obarczone jest sporą porcją ryzyka i tak naprawdę stoi w sprzeczności z wskazówkami Google dla webmasterów – (patrz stwierdzenie „czy robilibyście to gdyby nie było wyszukiwarek” czy jakoś tam to leciało …)

Nie twierdzę, że ulegasz modzie. Po prostu tak się złożyło, że ostatnio poruszane są tematy wywołujące burzę w branży – co osoba to inne zdanie. I dobrze, bo przynajmniej jest o czym czytać i rozmawiać.

Skoro się ze sobą zgadzamy to razem uważamy, że każdy jest odpowiedzialny za skutki swojej pracy, prawda? Chyba że źle Cię zrozumiałam – jeśli tak to poprawię początek tekstu.

Jeśli chodzi o ban, to sprawa jest rzeczywiście jasna i łatwo namierzyć co go spowodowało. Z filtrem już nie jest tak prosto. Pozycjonuję stronę, której optymalizacja jest do dupy ( i nie da się tego zmienić). Dobre pozycje na frazy prze kilka lat przetrwały wszystkie zawirowania i nagle kilka dni temu wypadły. To jak to jest? Do tej pory pozycje wskazywały na to, że robiłem dobrze, a teraz nagle okazuje się, że wszystko źle?

Diagnoza: filtr. Co teraz? a co jeśli jest filtr za grzechy z przed naszego pozycjonowania

Ja bym to rozdzielił. Co innego gdy strona jest banowana, wtedy prawdopodobnie winny jest pozycjoner (lub klient jak chciał „pomóc”), a co innego gdy są jakieś nagłe spadki. Wtedy ciężko mówić o winie (chyba że było jasne powiadomienie w GWT). Może być winien pozycjoner, bo stosował takie, a nie inne metody, może być winny klient, bo np nie rozbudowuje treści strony, czego Google się „domaga”. A może też być winna wyszukiwarka, czyli… nikt. Bo nikt nie wie jakie są kryteria algorytmu.
Klient powinien być świadomy tego że spadki się zdarzają, bo jest ryzyko zmian w algorytmie lub kary od Google i powinien się na to godzić zaczynając pozycjonowanie. A potem w przypadku problemów być cierpliwym i zdać się na agencję, która postara się wrócić na pozycje. Jest to na pewno lepsze rozwiązanie niż co rok zmieniać pozycjonera ( o ile agencja jest profesjonalna oczywiście i coś robi).
Ale nie można mówić o jakiejś odpowiedzialności prawnej/finansowej za spadki w Google. To tak jakby (w uproszczeniu) żądać kasy od prawnika, że przegrał sprawę, bo tak zdecydował sędzia. Nie płacimy za wygranie sprawy, tylko za próbę i liczymy się z ryzykiem.

„co jeśli jest filtr za grzechy z przed naszego pozycjonowania”
To już w ogóle inny temat, w szczególności jeśli płatność jest częściowo lub w całości za efekt. Jeśli wina jest po stronie byłego pozycjonera to na pewno nie powinno się to negatywnie odbić na wynagrodzeniu obecnego.

Najlepiej się przed tym zabezpieczyć już na początku współpracy, kiedy i tak optymalizuje się stronę i analizuje backlinki. Jak coś jest nie tak to od razu to naprawić, chociaż z backlinkami może być problem, bo nie wszystkie podejrzane da się usunąć.

kmlody84, z tym prawnikiem to nie do końca tak, bo to nie on zawinił, on jedynie pomaga wybrnąć z tarapatów.

Zgadza się, uprościłem sporo, chociaż czasem prawnik ma pomóc nam osiągnąć jakąś korzyść (odszkodowanie, przeprosiny itp). I nie od niego zależy czy się uda czy nie. Więc jakaś analogia jest.
Tutaj też pozycjonując stronę pomagamy w osiągnięciu potencjalnych pozycji/zwiększeniu widoczności strony. Nie możemy tego zagwarantować. Zdarza się, że strona jest wysoko rok, dwa, wiele przy niej nie trzeba robić i nagle spadek, nie wiadomo za co. Ciężko mówić w takiej sytuacji że pozycjoner jest winny, skoro wcześniej było dobrze, a teraz Google uważa inaczej. Do tego może się okazać, że np konkurencja chce wyrzucić stronę klienta z wyników, a ciężko komuś udowodnić winę.
Niestety, taka jest specyfika branży i trzeba to klientom uświadamiać. Dla tych o mniej mocnych nerwach pozostają Adwordsy 🙂

Przy płatności za efekt spadek nie jest na rękę obu stronom, więc pozycjoner będzie się starał sytuację naprawić (choć oczywiście zdarzają się agencje które klienta spiszą na straty…). Przy abonamencie nie jest tak do końca, gdyż klient dalej płaci, a efektu nie ma. Ale jeżeli firmie zależy na kliencie to zawsze można się dogadać, przedstawić sytuację, rozszerzyć listę fraz, pomysł z Adwordsami tez jest dobry.

Najważniejsze to zaufanie i cierpliwość. A nie umieszczanie paragrafów w umowie które nie mają logicznego zastosowania później. Podążając tylko wskazówkami dla webmasterów nie da się wypozycjonować praktycznie żadnej strony. Trzeba podejmować mniejsze lub większe ryzyko i nie może być tak, że później klient będzie nas np. straszył sądem.

Rozliczam się w formie abonamentu i w grudniu mocno spadły mi pozycje dla trzech stron. W związku z tym zaproponowałem klientom 3 wyjścia, 1 to przeznaczenie połowy pieniędzy na AdWords, drugi to obniżenie opłaty o połowę. Oczywiście w obu przypadkach staram się odzyskać dobre pozycje. Jako trzecie wyjście przypomniałem im o możliwości rozwiązania umowy. Klienci wybrali AdWordsy a ja powoli pnę się w górę. Myślę, że takie rozwiązanie jest najlepsze, co potwierdzają swoim wyborem klienci.

A co do odpowiedzialności to bardziej bym się skłaniał ku obarczeniu winą aktualnego pozycjonera o ile spadki są związane z jego działalnością.

TB, to bardzo podobnie jak u mnie 🙂 Ja zaproponowałam dokładnie takie same 3 opcje i też klient wybrał przeznaczenie części wynagrodzenia na AdWordsy. U mnie akurat nie było dużo spadków tylko dość długo pozycje się utrzymywały i nie chciały ruszyć, ale teraz wyglądają pięknie 🙂 tfu tfu, żeby nie zapeszać.

Zdrowe olsztyńskie podejście 😉

no nie wiem, ciężko winić wyszukiwarkę, to tak jakby winić życie, że trzeba wstawać rano, albo się dostosowujesz, albo odpadasz, śmieszna sprawa mi się wydaje, że te dyskusje to efekt wzmożonej konkurencji i nagle okazało się, że zaczyna brakować miejsca, a nie ukrywajmy, nie każdy temat ogarnia

Ta grupa na FB to coś trzeba spełniać żeby się tam dostać ?

Moje parę groszy w temacie

Klient odpowiedzialny jest za swoją stronę, wdrożenie wytycznych optymalizacyjnych i wszystkie inne działania podnoszące jej atrakcyjność, np. działania w Social Media (jeżeli oczywiście nie mamy tego zawartego w umowie). Bez współpracy i chęci do zrobienia czegoś więcej niż zrzucenie na pozycjonera odpowiedzialności za TOP’y i umacnianie strony dużo się nie zdziała bo przyjdzie taki update jak teraz i z niewiadomych przyczyn robi się śmietnik w SERP’ach, a wina spada na pozycjonera.

Pozycjoner ponosi odpowiedzialność jeżeli na upartego idzie na ilość, a nie na jakość, stosuje metody, które są już od dawna napiętnowane i tym samym sam sobie i swojemu klientowi szkodzi. Brak różnorodności i pomysłu na pozycjonowanie nie może być wymówką do walenia blastami i liczenia na najlepsze. Trzeba szukać jak najlepszych źródeł do zdobycia linków.

Google z kolei ponosi odpowiedzialność, za niejasność swojego działania i wprowadzania zamętu, np. swoimi wytycznymi, których samych się nie trzymają, co widać po aktualnych wynikach.

SEO potrzebuje jasnych zasad działania, bo w takich sytuacjach jak ta teraz będziemy się ciągle przerzucać odpowiedzialnością co nic nam nie pomoże.

Tylko pozycjoner – on dobiera metody.

Jeżeli zależy nam na długotrwałej współpracy i dobrym zdaniu klientów o naszych usługach, to trzeba brać spadki choć częściowo na siebie. Jeszcze kilka up’ów i takich przemieszań jak teraz i klient zacznie szukać kogoś innego jeśli nie będzie widział z naszej strony chęci wspólnego brania odpowiedzialności.

W usługach emocje klientów to ważna sprawa i nie ma co ich bagatelizować gdy strona leci w kosmos. Nawet jak nie czuje się winny, to działam na własną korzyść. Opcja z rabatem lub reklamą AdWords to najlepsze wyjście.

Nie mogę zgodzić się do końca że to pozycjoner ponosi winę za ewentualne kary czy inne konsekwencje. Czy lekarz operujący pacjenta który później umiera ponosi odpowiedzialność za jego śmierć? Nie. Podobnie jest z nami pozycjonerami. W 9 na 10 przypadków się udaje ale w tym jednym pacjent umiera. Ryzyko zawodowe.

Świetnie, że temat odpowiedzialności firmy SEO jest poruszany na kolejnych blogach.

Blogi pozycjonerów odwiedza nie tylko branża, ale także klienci. Warto to sobie uświadomić.
Deklaracje firm SEO opisywane w postach takich jak ten będą miały z pewnością przełożenie na to, której firmie zleceniodawcy zdecyduje się powierzyć swoją stronę.

Nie wieżę też, że wszystkim trafiają się sami narwani klienci, którzy chcą tanio szybko i na wczoraj, optymalizację strony mają za zło konieczne i nie stosują się do zaleceń firmy SEO.
Nikt nikogo nie zmusza do współpracy z klientem, który sam prosi się o strzał w kolano.

Przykłady, rekompensaty strat w postaci alternatywnych źródeł ruchu, AdWords, obniżenie stawki i przedstawienie klientowi na odrobienie strat, to jest to.
Większość dochodu generują stali klienci, warto o nich dbać, pozyskanie nowego kontrahenta jest o wiele bardziej kosztowne i czasochłonne.

Ja dodał bym jeszcze przygotowanie wniosku o ponowne rozpatrzenie strony (jeśli są ku temu przesłanki). To powinno być w cenie i może znaleźć się w umowie.

Klienta warto uświadamiać już na etapie przedstawiania ofert. Niewielu wie czym różnią się wahania pozycji, od filtra, czy bana. Słownik pojęć SEO można zamieścić na stronie firmowej, blogu lub w FAQ.

Przykład Kasi jest jest chybiony,
Jeśli pacjent pożegna się z życiem na skutek błędu/zaniedbania chirurga, to sprawa skończy się w sądzie. Learze są ubezpieczeni na wypadek takich sytuacji, ale utrata uprawnień do wykonywania zawodu jest jak najbardziej możliwa.
Czasy się zmieniły media karmią się takimi incydentami, a rodziny pacjentów też nie odpuszczają. Środowisko medyczne rzadko, ale też piętnuje nieetyczne zachowania kolegów po fachu. Podobnie jak branża SEO – i dobrze, bo to jest właściwy kierunek.

Brawo Lexy – to chyba najlepszy artykuł, który sygnalizuje problem i jednocześnie pokazuje, że rekompensata strat klient to nie koniecznie musi być kara finansowa, której większość firm się obawia.

Mówiąc od strony klienta, niestety najczęściej nie mamy wpływu na to, jak nasza strona jest pozycjonowana. Jesteśmy zmuszeni do zaufania osobie lub firmie która nas pozycjonuje. Kiedy coś niepożądanego dzieje się z naszą stroną, obwiniamy o to pozycjonera i wypominamy kasę, jaką wydaliśmy na pozycjonowanie. Z powodu bardzo dużej konkurencji na rynku ciężko jest wybrać od razu dobrą firmę, z której usług na pewno będziemy zadowoleni. I stąd mogą pojawiać się problemy, że firma pozycjonująca będzie zmuszona do naprawiania błędów poczynionych przez jej poprzednika/ów. Ale przecież umyślnej winy klienta w tym nie ma…

To wszystko zależy od sytuacji. Jeśli agencja SEO stosuje niedozwolone techniki a klient o tym wie i to akceptuje to trudno winić agencję. Natomiast jeśli agencja wbrew obietnicom stosuje takie techniki to już inna sprawa. Poza dyskusją (chyba?) jest fakt, że ostatni update wyrzucił też strony beż żadnych technik nielegalnych (przynajmniej na pierwszy rzut oka).

Piotr co ty gadasz ? Całe pozycjonowanie to manipulowanie rankingiem wyszukiwarki wiec z góry jako tako jest wbrew wytycznym Google. Poniekad pozycjonowanie to takze płacenie komus za linki a kupowanie i sprzedawanie linków jest ZABRONIONE przez google. Jezeli klient chce w 100% działac wg wytycznych Google to nie moze strony pozycjonowac. Bo samo pozycjonowanie to oszukiwanie algorytmu wyszukiwarki – czyli SZTUCZNE BUDOWANIE WARTOSCI STRONY (i nie zaleznie od tego jak to robisz). Jezeli strona bedzie faktycznie dobra to w sposob naturalny znajdzie sie wysoko – i tylko to jest zgodne z wtycznymi google. Sztuczne budowanie wartosci strony (zarówno czy robisz to samemu czy przesz firme ) jest ZABRONIONE !! Jezeli wybierasz pozycjonowanie to juz nie działasz zgodne z wytycznymi bo pozycjonowanie to sztuczne budowanie wartosci strony – sztuka zrobic to tak by gogole sie nie połapało że to pozycjonowanie – trzeba oszukac gogole ze to naturalny rozwoj strony – ale to jest dalej oszukiwanie, obojetnie jak to robisz to dalej oszukujesz i sztucznie budujesz wartośc strony !! Byc moze algorytm google daje sie w tej chwili na niektore rzeczy nabierac ale wejda kolejne zmiany i kolejne sztuczki pozycjonerskie zostana wychwycone – i kto jest wtedy winny ? Przeciez pozycjoner nic nie zmieniał – to google „zmądrzało” – bo sztab inżynierów pracuje nad tym by manipulowanie ograniczyc – i nasze pozycjonowanie potraktowało na skutek zmiany algorytmu jako cos nie naturalnego ( a wczesnie algorytm dał sie nabrać ze to naturalny rozwój strony !) To kto jest winy skoro pozycjoner np 2 lata nic nie zmieniał a strona spadła w dniu kolejnej zmiany algorytmu ?
Czy pozycjoner bo nie jest jasnowidzem?
Czy klient że zdecydował sie na pozycjonowanie ?
Czy Google że zmądrzało ?

Tak wszystko ok ale które techniki są dozwolone a które nie ? W/g googla zrób dobrą stronę ,daj dobrą treść i licz na linki… Prawda jest inna top 10 coraz mocniej jest oblegany w każdej branży. A co jest etyczne to kwestia sporna nie sądzisz Lexy ? 🙂 Katalogi są złe,precle złe linki z sygnatur złe. Najlepiej nic nie robić i czekać na topa 🙂 żartuję W/g mnie klient powinien wiedzieć że jest takie ryzyko że strona może zostać dotknięta jakimś filtrem. Jedno z etycznych sposobów pozycjonowania to chyba tematyczne zaplecze ale tu także dla ludzi to pojęcie względne 🙂

Ehhhh ty dalej nie rozumiesz.
Zakoduj sobie ze sztuczne budowanie wartosci strony jest wbrew wytycznym ! Niezaleznie jak ty to robisz – jezeli sztucznie budujesz wysoką wartosc strony tak by była wysoko w rankingu to oszukujesz/manipulujesz i działasz wbrew wytycznym google.
Twoje pisanie ze dodanie strony do tematycznych zaplecz jest ok i jest etyczne, pokazuje ze wogóle nie rozumiesz o co w tym wszystkim chodzi.

Nie ma możliwości ocenienia kto relatywnie odpowiada za błędy przy pozycjonowaniu bo każda sprawa jest bardzo indywidualna. Na pozycjonowanie wpływa w zasadzie każdy ruch związany z tworzeniem i edycją strony – tego zatem nie da się rozdzielić. W artykule nie było przemyconych raczej żadnych kontrowersyjnych zdań – skomentowałbym jedynie zdaniem – „Nie ma dobrego pozycjonowania bez współpracy pozycjonera z tworzącym stronę. Dobra komunikacja na tej linni jest niezbędna do uzyskania dobrych i bezpiecznych wyników wyszukiwania”

no tak ale jezeli pozycjonowanie jest niezgodne z wytycznymi google (bo pozycjonowanie niezaleznie do tego jak to robimy to sztuczne manipulowanie rankingiem i sztuczne budowanie wartosci strony) – a klient decyduje sie mimo wszystko na pozycjonwoanie to kto jest winny ? Chyba jednak klient skoro zdecydował sie na pozycjonwanie czyli sztuczne zbudowanie wartosci strony i oszukanie algorytmu wyszukiwarki. Do pozycjonera moze miec jedynie pretensje ze mu sie nie udało oszukac algorytmu gogole – ale to klient zdecydował sie na oszukiwanie algorytmu i sztuczne zbudowanie wartosci swojej strony. Gdyby jego strona faktycznie był taka dobra to nie trzeba by było oszukiwac algorytmu gogole i zadne pozycjonowanie nie było by mu potrzebne…. byłby w sposob naturalny wysoko.

to nie do końca tak jest – bo nawet najlepsza treść, której nie zobaczą użytkownicy nie może się bronić. A że wyniki wyszukiwania nie są dożywotnie – to też jeśli ludzie wchodzą na dobre treści lub nie wchodzą na złe to decydują jaką treść wybierają. Ale jak nie ma odnośników to nikt nie może wejść na stronę. Także pozycjonowanie jest potrzebne na start, a potem tak jak mówisz strona broni się treścią. Pierwsze odnośniki do strony muszą być w jakiś sposób „sztuczne”. wbrew pozorom jest to logiczna i sprawiedliwa praktyka, a nie przymykanie oczu. Ale nie może być też tak, że zawala się na to by internet był bezkarnie zawalony linkami do słabej jakościowo strony nie odpowiadającej potrzebom użytkowników, a oni są zmuszeni klikać w taki chłam. Stąd nie można powiedzieć że pozycjonowanie jest nielegalne – to byłoby spore uproszczenie. Optymalizacja strony dla użytkownika i zaproszenie go na swoją stronę – to jest dla mnie sedno pozycjonowania.
Prosty przykład: mam stronę na której opisuje jak zdobyć milion złotych w 10 minut, mój sposób działa idealnie – jest to chyba przykład strony którą chciałoby odwiedzić 99,9% internautów. Jest więc bardzo wartościowa. Ilu wejdzie na stronę jeśli się jej nie zaindeksuje lub chociaż nie powie komuś osobiście że taka istnieje ??!! No mimo wszystko 0. Co więc muszę zrobić jeśli zależy mi, żeby strona z moim sposobem trafiła do ludzi. Muszę znaleźć inne strony, które ludzie już odwiedzają i tam zamieścić adres mojej strony. Ponieważ w przykładzie treść mojej strony jest maksymalnie wysoka – zaraz do strony będę mieć mnóstwo odnośników, ludzie będą walić drzwiami i oknami, polecali ją na portalach społecznościowych zainteresują się tym roboty i ruch zwiększy się użytkowników z wyszukiwarki. WNIOSKI: im lepszą mam stronę tym łatwiej mi pozycjonować i nie muszę kombinować zdobywając duże ilości linków. Stąd nie tak prosto powiedzieć kto jest winny złemu pozycjonowaniu – bo na pozycjonowanie wpływa ogromnie treść. idąc dalej pozycjonuje nie tylko pozycjoner ale też webmaster i dopiero współpraca ich obu daje efekt. Nie jest nic warta pusta strona z miliardem linków, nie jest warta nic najlepsza ze stron z zerem linków.

Kolorysta co ty tu za teorie dorabiasz… linki naturalne sa były i beda.
Pozatym dodanie kilku linków do katalogow to nie jest jeszcze pozycjonowanie !
Problem jest wtedy gdy ty przy pomocy linków probujesz wpłynac na ranking wyszukiwarki. I np robisz akcje dodawania linków pozycjonujacych by podniesc pozycje swoje strony w rankingu wyszukiwarki (wtedy manipulujesz i sztucznie budujesz wysoką wartość strony – ale wartosc ta jest sztucznie zbudowana tylko po to by podniesc pozycje strony w rankingu).
P.s.
Nigdy bym nie wszedł na strone gdzie ma byc propozycja jak zdobyc 1mln w 10 minut.
Ty pewno klikasz w tego typu linki w spamie pocztowym ?
Mysle ze wiekszosc samodzielnei mysalcych ludzi tez by tak zrobiła – a ty oceniasz tych samodzielnie myslacych na 00,1% oj nieładnie ! zapewniam cie ze jest ich wiecej !

Postaraj się przeczytać ze zrozumieniem co napisałem, bo obawiam się że prościej nie umiem….

A ja mam wrazenie ze to ty jednak nie zrozumiales.
Moze za duzo klikasz w linki z ofertami jak zarobic 1 mln w 10 minut.

Ponieważ z natury staram się oceniać ludzi pozytywnie, myślę że Twoja wypowiedź ma charakter prowokacyjny inaczej naprawdę musiałbym myśleć że wciąż nie rozumiesz mojego posta. Na wszelki wypadek wkleję kilka cytatów.

wikipedia: „Twierdzenie to sformalizowana wypowiedź sądu, stosowana we wszystkich naukach ścisłych, składająca się z dwóch zbiorów zdań, które łączy relacja implikacji. Pierwszy zbiór zdań określa ściśle warunki dla których dane twierdzenie jest spełnione i nazywa się założeniem twierdzenia, a drugi zbiór zdań jest właściwym sądem, będącym istotną treścią wypowiadanego twierdzenia i zwany jest tezą twierdzenia.
Twierdzenie od sylogizmu, który posiada podobną strukturę zdaniową, odróżnia to, że teza twierdzenia nie wynika bezpośrednio z założeń i wymaga osobnego dowodu, w którym trzeba się odnieść do wcześniejszych twierdzeń przyjętych w ramach danej teorii. Sylogizmy wywiedzione z danego twierdzenia są z kolei często nazywane wnioskami z twierdzenia. Czasami nazywa się je także twierdzeniami trywialnymi.
Nie wszystkie twierdzenia przyjęte za prawdziwe w danej teorii posiadają dowód. Część z nich ma charakter twierdzeń pierwotnych, które z natury rzeczy nie mogą być dowiedzione. Takie twierdzenia nazywane są aksjomatami. Inne z kolei twierdzenia są przyjęte w pewnym sensie „na wiarę”, gdyż mimo braku dowodu wydają się być prawdziwe we wszystkich znanych przypadkach. Kurt Gödel dowiódł, że w ramach każdej wystarczająco złożonej teorii składającej się z pojęć pierwotnych i aksjomatów występuje zawsze pewien zbiór twierdzeń, które są prawdziwe, ale nie można ich w ramach danej teorii dowieść. Dodajmy, że „wystarczająco złożonej” oznacza tu zwykle „wystarczającej do zapisania pełnej arytmetyki liczb naturalnych”. Jest to tzw. twierdzenie Gödla. postaci twierdzenia. Rozważmy dla przykładu następujące twierdzenie sformułowane w postaci jednego zdania: „jeżeli liczba naturalna m jest podzielna przez sześć, to jest ona podzielna przez trzy. To samo twierdzenie z rozbiciem na założenia i tezę wyglądałoby następująco:
założenie – dla każdego m należącego do zbioru liczb naturalnych i podzielnego przez sześć,
teza – m jest podzielne przez trzy.” – a teraz postaraj się wrócić do mojej wypowiedzi i wyłapać gdzie zaczyna się teza i założenie – może się uda i nie powtórzysz czegoś co pokaźnie zaniży poziom merytoryczny naszej dyskusji.

a teraz będzie drugi cytat Wikipedia, która tak jak ja nie do końca zgadza się z Twoim autorytarnym zdaniem : „pozycjonowanie niezależnie do tego jak to robimy to sztuczne manipulowanie rankingiem i sztuczne budowanie wartosci strony”

Cytat: „Otymalizacja dla wyszukiwarek internetowych (ang. Search engine optimization – SEO; zwana także pozycjonowaniem) – działania zmierzające do osiągnięcia przez dany serwis internetowy jak najwyższej pozycji w wynikach organicznych wyszukiwarek internetowych dla wybranych słów i wyrażeń kluczowych. Pozycjonowanie jest elementem szeroko pojętego marketingu internetowego. Pozycjonowanie bazuje na znanych elementach działania algorytmu wyszukiwarek, ciągłym poznawaniu nowych, które algorytmy biorą pod uwagę przy rangowaniu strony oraz na weryfikowaniu już istniejących.
W polskiej nomenklaturze branżowej dominuje rozróżnienie między pozycjonowaniem a optymalizacją stron, choć często wyrażenia te mogą być używane zamiennie. Pierwszy z terminów odnosi się do działań prowadzonych poza docelową witryną (np. Link building), zaś optymalizacja w takim kontekście oznacza działania prowadzone bezpośrednio na stronie internetowej (wpływające na jej budowę, treść i strukturę).” http://pl.wikipedia.org/wiki/Optymalizacja_dla_wyszukiwarek_internetowych

Nie czytałem tych twoich wklejek bo za długie i nie na temat. Pozatym nie rób tu duplicate content bo nas zbanują 🙂

Optymalizacja strony jest jak najbardziej zgodna z wytycznymi, dodanie kilku linków do katalogow to nie jest jeszcze pozycjonowanie.
To odpowedz na twoją tresc:
„Także pozycjonowanie jest potrzebne na start, a potem tak jak mówisz strona broni się treścią. Pierwsze odnośniki do strony muszą być w jakiś sposób “sztuczne”. wbrew pozorom jest to logiczna i sprawiedliwa praktyka, a nie przymykanie oczu”

Wiec nikt ci nie broni dodania linków tym bardziej na poczatku działania strony.
No prosciej sie juz nie dało napisać :)…. nie wiem czego jeszcze nie rozumiesz i z czym masz problem..

Trudni stwierdzić kto jest odpowiedzialny. Myślę, że po części pozycjoner, a po części wyszukiwarka. Można przewidzieć niektóre sytuacje, ale nie można wiedzieć do końca jak zachowa się wyszukiwarka…

Moim zdaniem winę ponosi pozycjoner a konsekwencje i odpowiedzialność jaką za to weźmie jest kwestią do ustalenia z klientem. Dobrze na początku ustalić co i jak, żeby później uniknąć nieporozumień. W każdym razie pieniędzy nie mamy prawa oddać z jednego względu – bo praca została wykonana a słyszałem historie typu „oddawaj kase”.

Patrząc z punktu widzenia konsumenta (czyli kogoś kto nabywa usługę w postaci pozycjonowania, a nie zna się na tym) to nie powinno Nas interesować to, czy wyszukiwarka zmądrzała czy nie, jeśli pozycjoner podejmuje się tej pracy, bierze za nią pieniądze, to ponosi wszelką odpowiedzialność za ewentualne szkody…..Porównując, jak zaprowadzicie auto do naprawy, to jeśli mechanik nie naprawi auta, a jeszcze bardziej je zepsuje, to nie może żądać pieniędzy za to, na dodatek nie ponosząc żadnej odpowiedzialności, bo „przecież pracę swoją wykonał”…. W każdej pracy liczy się efekt końcowy…Wniosek : jeśli nie jesteś w stanie przewidzieć efektów swojej pracy, to…..się za nią nie zabieraj 😀

Jak dla mnie pozycjonowanie wymusza na pozycjonerze odpowiedzialność za efekt jego pracy. Jeżeli jest on osobą kompetentną i doświadczoną, to bez problemu poradzi sobie z wszelkimi pułapkami i będzie w stanie przewidzieć wyniki swoich zabiegów. Z drugiej strony jesteśmy tylko ludźmi i każdemu człowiekowi zdarzają się potknięcia. Dlatego należy odpowiednio zabezpieczyć się prawnie przed bolesnymi konsekwencjami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Copyright 2005-2023 SEO blog Lexy. All Right Reserved.