Tynt.com – test narzędzia

W dzisiejszym wpisie opiszę działanie systemu pozwalającego na monitorowanie, gdzie zostały wykorzystane treści z naszej strony. Mowa o narzędziu dostępnym pod adresem Tynt.com. Jego działanie polega na tym, że dzięki wstawieniu na stronie specjalnego kodu, przy każdym skopiowanym i wklejonym na innej stronie fragmencie treści, zostanie do niego dodana ustalona przez nas wcześniej treść z informacją o źródle. Aby sprawdzić, jak to dokładnie wygląda, skopiuj fragment tego posta i wklej go gdziekolwiek – czy to do pliku, czy na forum, czy też w komentarzu.

W pierwszej kolejności należy założyć konto w serwisie, następnie dodać do niego swoją stronę i skonfigurować ustawienia.

Jak widać, można ustawić, aby nad/pod skopiowaną treścią znajdował się dowolny tekst wraz z linkiem, przy czym link może mieć formę adresu lub/i wyświetlać jako anchor tytuł linkowanej podstrony. Ustala się również minimalną liczbę znaków, przy której link taki będzie wyświetlany.

Link do źródła będzie kierował do podstrony, z której treść pochodzi i będzie zakotwiczony do skopiowanego fragmentu. Jak wiemy, Google nie zauważy znaku „#” i potraktuje to jako link do danej podstrony, a więc mamy tu pełne korzyści pod względem SEO.

Co dalej? Logujemy się do systemu i sprawdzamy, ile razy nasza treść została wykorzystana.

Na powyższym obrazku widać, że w ostatnim miesiącu treść z mojego bloga została wklejona 4 razy m.in. w treści maila lub innego dokumentu oraz 2 razy na stronie internetowej.

Niestety adresy stron wykorzystujących naszą treść Tynt zapisze tylko wtedy, gdy webmaster nie usunie doklejonego dzięki systemowi linka i będzie to link aktywny. W tym przypadku link nie tylko jest aktywny, ale także nie nałożono na niego atrybutu nofollow, więc jest to link pozycjonujący podstronę na frazy zawarte w jej tytule.

Zachęcam do zapoznania się z narzędziem. Jest ono w pełni darmowe i łatwe w instalacji, ma też inne funkcje od tej, którą opisałam.

KATEGORIE: Case study, Narzędzia SEO, Testy SEO
Comments (11)

pytanie tylko jaki % osób przyklejające treść pozostawi link do naszej strony

Niestety tym narzędziem nie da się tego sprawdzić. Mimo wszystko nic się nie traci dodając stronę do monitorowania, a chociaż raz na jakiś czas zyska się link.

Wiadomo, że nie wszyscy przekleją z linkiem, ale taki sygnał (doklejony link) działa psychologicznie, bo pokazuje że właściciel treści się nią „interesuje” i można się spodziewać kłopotów jeśli przekleimy bez wskazania źródła 🙂

Link zostanie doklejony, jeśli ktoś kopiuje tekst ręcznie. Nic to jednak nie da, gdy artykuły są ściągane ze strony przez automaty..

ciekawe ale z automatami i tak nie wygra

@Jakub nie ważne jaki %, bo dla google link != link, ważne jest gdzie ten link się znajdzie 🙂

Jeżeli treść jest pobierana przez automat z kanału RSS, to do WP są odpowiednie wtyczki doklejające dowolną treść.

Homoklikus, wystarczy ustawić RSSa na zajawki 🙂

No tak, ale dodatkowo do takiej zajawki mamy doklejony np. link zwrotny do naszej strony 😉

Zainstalowałem Tynt na swojej stronie i fajnie działa, ale tylko pod Firefoxem. Jeśli strona jest otwarta w G.Chrome niestety tekst po skopiowaniu nie dokleja linka. Także pomysł fajny, tylko nie do końca działający

A może wie ktoś, jakim narzędziem posługuje się np. „Wyborcza”? Każde kopiowanie tekstu z ich strony kończy się tym, że na końcu dodaje się „Czytaj więcej: h t t p :…”

nawet jeżeli jest to tekst wklejony do wyszukiwarki, nie na inną stronę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Copyright 2005-2023 SEO blog Lexy. All Right Reserved.