Koniec z Artelis.pl?

Sporo, naprawdę sporo czasu minęło odkąd serwis ten zaczął mnie niesamowicie irytować swoją niekonsekwencją w sposobie moderowania i brakiem przestrzegania aktualnego regulaminu. Zawsze polecałam Artelis.pl jako jeden z najlepszych (jak nie najlepszy) serwis dziennikarstwa obywatelskiego, ale nazbierało się tego trochę i w tej chwili nie wiem, czy jest sens tracić na niego czas.

Zacznę od przytoczenia cytatu Magdy Bród, bo wszystko zaczęło się właśnie od wspomnianej przez nią sytuacji opisanej w artykule „Papa artelis.pl?„:

Ostatnio przyczepili się tego, że w treści artykułu znalazł się link, którego nie powinno być, bo jest niezgodny z nowym regulaminem. Paradoks tkwił w tym, że nowy regulamin jeszcze nie został opublikowany, nie było więc okazji, żeby się z nim zapoznać, a ówczesny na wstawienie linka pozwalał.

Dokładnie pamiętam ten moment, kiedy to zaczął się problem z odrzucaniem wpisów. Planowane były zmiany w regulaminie, zakazujące wstawiania linków komercyjnych w treści artykułu, a pozwalające na to wyłącznie w stopce autorskiej. Aktualnie w regulaminie znajduje się taki zapis:

Link komercyjny – hiperłącze kierujące do strony lub podstrony, na której umieszczona jest oferta dowolnego produktu wraz z ceną, cennikiem lub formularzem zakupowym

jednak w momencie odrzucenia mojego artykułu z powodu zamieszczenia w nim linka komercyjnego, zapisu tego nie było jeszcze na stronie. Kiedy napisałam do redakcji serwisu o tym, że mój wpis był zgodny z aktualnym wtedy regulaminem i nie widziałam w nim takiego zakazu, otrzymałam w odpowiedzi informację o tym, że faktycznie to błąd z ich strony, bo nie zdążyli jeszcze zaktualizować regulaminu, ale zaczęli już się do niego stosować, więc muszą konsekwentnie odrzucać wszystkie nowo zgłoszone artykuły z takimi linkami.

Ostatnio po raz kolejny odrzucili mój wpis, ponieważ link do strony głównej został potraktowany jako komercyjny – na podlinkowanej podstronie nie było cen ani formularza zakupu tylko link do formularza założenia darmowego konta, więc zgodnie z regulaminem nie można się było do niego przyczepić. Innym razem w tekście dodałam kilka zdjęć, z czego jedno zawierało znak wodny z informacją o autorce. Efekt – artykuł odrzucony z powodu reklamy. Kolejne sytuacje – jeden moderator zaakceptował wpis, a po jakimś czasie drugi moderator dezaktywował go. Na jednym koncie profil tematyczny został zaakceptowany od razu, na innym w tym samym czasie do akceptacji było wymagane pełne uzupełnienie jego profilu i opublikowanie w jego ramach co najmniej 3 artykułów. I jeszcze z ciekawostek – zignorowali moją prośbę o usunięcie konta i dodanych z niego artykułów.

Takich niekonsekwencji można zebrać więcej i pomijając tu moje żale, najbardziej istotne w tym temacie jest to, że artelis.pl mocno ogranicza autorów chcących promować sklepy internetowe… i nie tylko, bo reklamować nie można żadnych stron, na których są podane jakiekolwiek ceny albo tekst wygląda na ofertę. Wygląda na to, że swojego bloga też nie podlinkuję z treści artykułu, bo mam na nim kilka ofert z cenami i formularzami zamówienia.

Twórcy serwisu wychodzą z założenia, że gdyby pozwalali na tzw. linki komercyjne w treści artykułów to my – pozycjonerzy – publikowalibyśmy byle jakie, bezwartościowe treści z całą masą linków do sklepów, bo przecież wszyscy jesteśmy zwykłymi spamerami:

jeśli zezwolimy na dowolne puszczanie linków reklamowych, to każdy artykuł będzie nimi najeżony jak dobre ciasto rodzynkami i taki artykuł będzie antyreklamą i będzie źle widziany przez Google i my w związku z tym też.

Nie oszukujmy się. Od początku wiadomo było, że Artelis jest w dużej mierze wykorzystywany przez pozycjonerów, na których ponoć im zależy. Ale co to za różnica dla Google, czy linki w artykułach będą prowadziły do sklepów, stron informacyjnych czy zwykłego zaplecza? Przy sklepach przynajmniej jest większe prawdopodobieństwo, że nie linkuje się do jakiejś fikcyjnej zapleczówki tylko do porządnej strony nastawionej na pozyskanie klientów. Poza tym, jeśli komuś zależy wyłącznie na linkach to nie będzie dla niego różnicy, czy wstawi je w treści czy w stopce. Nie będzie się też bawił w dodawanie zdjęć czy filmików. Po co więc utrudniać życie sobie i użytkownikom serwisu (bez którego Artelis nie istniałby – w końcu to my tworzymy im content)?

KATEGORIE: Linkowanie
Comments (50)

Święte słowa! ; )

A z jakością też tam jest i bywało różnie. Swego czasu tam wrzucałem teksty pisane przez copywitera za 3 zeta.. przechodziły bez problemu 😉

Wiesz może w jaki sposób dodać teksty do webbest?

Od początku wiedziałem, że tak będzie.
Niby wielkie moderowanie i dbanie o jakość…

więc zgodnie z regulaminem nie można się było do niego przyczepić

Można było, bo „strona” w języku polskim oznacza też cały serwis.

znak wodny z informacją o autorce

Z adresem komercyjnej strony? To jest jak najbardziej reklama.

jeden moderator zaakceptował wpis, a po jakimś czasie drugi moderator dezaktywował go

Nie dziwię się, że wpisy w takim miejscu są moderowane wielokrotnie. Na niektórych swoich stronach też zdarza mi się np. przeczytać wpis 4 razy, bo nie mam pewności czy za pierwszym, drugim i trzecim razem nie pominąłem czegoś. Gdybym miał moderatorów i więcej treści dodanych przez użytkowników, wymagałbym przynajmniej podwójnego zatwierdzenia.

Od początku wiadomo było, że Artelis jest w dużej mierze wykorzystywany przez pozycjonerów

Artelis z założenia nie jest przeznaczony do pozycjonowania czegokolwiek. Jest polskim odpowiednikiem EzineArticles (niska jakość, ale nie spam), a nie jakimś „preclem z wysokim PageRankiem” (BH spam) jak go nazywają pseudopozycjonerzy z tej samej grupy, która wchodzi na oficjalne forum Google i pisze absurdalne posty że lepsze wyniki są gorsze, a gorsze były lepsze, co jak kiedyś napisałem można uzasadnić jedynie zaburzeniami psychicznymi.

w końcu to my tworzymy im content

Nikt spoza branży BHS nie chce u siebie treści BHS. Tutaj też zabraniasz używania treści komentarzy do działalności komercyjnej („W treści komentarzy nie wolno zamieszczać reklam”).

Niedługo nastąpi koniec ery nienaturalnych linków i problem przestanie istnieć.

Dokładnie, wystarczyło że text był logiczny i bez błędów i przechodziło… ale z drugiej strony mnie nie dziwi taka polityka… dzisiaj każdy chce zarobić…

Każdy może mieć swoją definicję jakości i nic w tym złego, że autorzy projektu chcą dbać o swój serwis…

Faktem jest jednak, że to pozycjonerzy nakręcają cały artelis i liczą na coś w zamian.

Marta właśnie ostatnio zacząliśmy dodawać tam teksty i regularnie były odrzucane. Teraz już się domyślam czemu.
Wg mnie serwis straci na tym sporo. Wykorzystywany był głównie do zdobycia linku i promocji swojej marki. Teraz jak nie będzie można tam dawać linków do stron produktowych/sklepów, to jedyne co pozostaje, to promocja bloga.
Śmieszy mnie również argument, że pozycjonerzy wrzucają tylko śmieciowe artykuły. Przecież na tym polega „fenomen” Artelisa, żeby wrzucać tam wartościowy artykuł, który będzie przedrukowywany i dzięki temu zdobędzie się dodatkowe linki do swoich stron. Badziewia nikt nie będzie kopiował 🙂
Szkoda, że serwis idzie w tym kierunku.
PS. Możesz polecić jakiś zamiennik tego serwisu?

„w jaki sposób dodać teksty do webbest?”
Tam można dodawać tylko strony, nie artykuły. Rejestrujesz się jak na zwykłym WP i dodajesz.

„Można było, bo “strona” w języku polskim oznacza też cały serwis.”
W powodzie było jasne stwierdzenie, że chodzi o stronę główną.

„Z adresem komercyjnej strony? To jest jak najbardziej reklama.”
Nie, z pseudonimem artystycznym autorki projektu widocznego na obrazu.

„nic w tym złego, że autorzy projektu chcą dbać o swój serwis”
Problem leży w niejasnych zasadach, w których widać gubią się sami moderatorzy serwisu. Oczywiste jest, że każdy dba o swój serwis jak tylko może i to on ustala panujące na nim zasady, do których mamy się dostosować… ale do stosowania się do tych zasad powinny być zobowiązane obie strony i nie powinno być tu miejsca na inną interpretację zasad przez różnych moderatorów. A już tym bardziej nie może być sytuacji, w której użytkowników obowiązuje nieopublikowana jeszcze wersja regulaminu, z którą nie mają okazji się zapoznać.

Witam serdecznie,
już od dłuższego czasu artelis dziwnie się zachowuje. Fajnie, że zebrałaś większość ich negatywnych zachowań w jedną całość.
Całkowicie się zgadzam z @tetsuo – przechodziły niemal preclowe teksty, a teraz niby super jakość się zrobiła? Hmm, potraktujmy to jako żart.
A argument z rodzynkami? To dopiero poczucie humoru. Jak wspomniałaś, wolą żebyśmy podlinkowywali zaplecze, niż linkowali do np. stron głównych sklepów? Hm, i niby mają na tym korzystać, bo Google to lubi? Ciekawy tok rozumowania.
I nie żadne rodzynki, bo wystarczy przecież sztywne ograniczenie ilości linków i będzie najczęściej 1 link w treści (np. do strony sprzedażowej, niemal zawsze wartościowej) i 1 w stopce / podpisie. Jeśli obydwa będą zgodne lub zbliżone tematycznie z treścią artykułu, to w czym niby problem?

Paweł

PS Ciekawe, jak sprawdzają DC. Właśnie rzuciłem okiem na na dział „pozycjonowanie” na artelisie. Jest tam z maja 2012 artykuł promujący addera. Tekst w miarę dobry, ale… z mieszarki („Pomimo tego, że notatki na temat pozycjonowania są trudno dostępne” itp. – to kopia/mix tego arta z artelisu znaleziona na albercik.pl), albo po dodaniu do artelisu poddany mieszaniu i wrzucany gdzieś indziej.
Hm, więc niektórym wiele przejdzie – może Ciebie, Lexy, nie lubią?

Ograniczenie ilości linków do 1 uniemożliwi wstawianie różnych linków przydatnych zwykłym użytkownikom np. linkowanie trudnych pojęć do Wikipedii, a w kwestii spamu nazywanego tutaj „stronami sprzedażowymi” nic nie zmieni, bo spamer napisze 100 bezsensownych artykułów, aby mieć 100 linków.

@Colin

Jak długo będziesz jeszcze wyżywać się za wyrzucenie z PIO? Czas wyrzucić z siebie zgryzotę.

#Colin
„w kwestii spamu nazywanego tutaj “stronami sprzedażowymi” nic nie zmieni”
Nie wiem, dlaczego podane jako przykład sklepy i strony ofertowe nazywasz spamem. Jeśli zadbany sklep internetowy, często z nienagannym profilem linków, unikalnymi opisami produktów, uważasz za spam, to podaj, proszę, definicję wartościowego serwisu, wg Ciebie. Bo nie rozumiem tego, co napisałeś.

„spamer napisze 100 bezsensownych artykułów, aby mieć 100 linków.”
Od tego jest moderacja, aby przechodziły tylko wartościowe arty.
A jeśli ktoś ma czas, środki i ochotę dodać 100 dobrych artów i w każdym mieć link, to co w tym złego?

Paweł

Colin widać, że pojęcia o Artelisie nie masz żadnego – bo przechodziły tam naprawdę tylko całkiem fajne artykuły, precle pisane za 1zł były odrzucane.
Ja już jakiś czas temu przestałem dodawać tam artykuły, niestety 2 godziny copywritera poświcone na napisanie tekstu to dla artelisa za mało…

Jak długo będziesz jeszcze wyżywać się za wyrzucenie z PIO?

Nie pisałem w tych komentarzach nic o PiO, tylko ogólnie o grupach blackhatowych. Równie dobrze mój komentarz pasuje do użytkowników polskich „elitarnych społeczności BH” takich jak m…n czy h…o.

sklepy i strony ofertowe nazywasz spamem

Może nie sklepy i strony ofertowe, tylko artykuły pisane głównie w celu linkowania do nich dodawane do baz artykułów.

pojęcia o Artelisie nie masz żadnego

Mam. Proponuję zapoznać się z publikacją Strony typu „presell”, żeby nie mieć problemu z odróżnieniem normalnego wpisu od preclowego „artykułu”.

Wystarczyła by bardzo prosta zasada: odrzucanie treści niskiej jakości, lub treści na której znajduje się link do strony niskiej jakości. I nic więcej nie trzeba.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego link do sklepu internetowego miałby być gorszy od linka do jakiegoś niekomercyjnego bloga, traktującego np. o tym, czy kolor czerwony wyszczupla czy nie…

Artelis się kończy, serwis powstał dzięki branży seo i chyba o tym zapomnieli obecni właściciele. Jaki będzie sens publikacji artykułów tematycznych bez możliwość wstawienia linku? Po co ktoś miałby się wysilać, tworzyć wartościowy i merytoryczny content i oddawać im go za friko?

A może mają już dość użerania się z tysiącami artykułów, powielających dawno odkryte prawdy. Każdy moderator to dodatkowy koszt. Na dzień dzisiejszy, zaplecze mają ogromne. I chyba wystarczające, żeby spokojnie ciągnąć pokaźne wynagrodzenie z reklam Google. Zmniejszając jednocześnie liczbę pracowników, czerpiących z firmowego koryta.

Mnie również nie jest to na rękę. Wiele mocnych tekstów zostało opublikowanych tylko na Artelis.pl, choć równie dobrze mogły wylądować na blogu i generować w dniu dzisiejszym płynny ruch z wyszukiwarki.

Pozostaję przy swoim stanowisku, że co na swoim, to na swoim. Nie warto plewić na czyjejś działce, licząc na to, że ktoś podzieli się potem swoimi plonami. Te czasy już minęły. A może w ogóle ich nie było?

Poznałam Artelis w 2007 roku, jako miejsce z wartościowymi artykułami, w których autorzy zostawiali swoje linki – do blogów lub swoich innych stron. Do Artelis pisało wiele osób, które naprawdę miało coś do powiedzenia i między innymi dzięki Artelisowi zaistniało.
Niestety, w latach 2009/2010 pojawiało się coraz więcej nie artykułów, lecz zwykłych tekstów z linkami, pisanych głównie.dla pozycjonowania.(Kiedyś takie teksty umieszczano w katalogach). Autorzy pisali teksty z pozoru dobre, na granicy możliwości umieszczenia, dawaliśmy im szansę zaistnienia – niestety, potem, po ponownej edycji, wstawiali sporo reklam w tekście.
Dziś, nie ma się co dziwić, że Artelis chce wrócić do dawnej formy. Nie jest to jednak takie bezbolesne, bo tekstów pozycjonujących jest coraz więcej. Szanujemy każdego piszącego lecz zdarza się, że popełnimy przeoczenie.
Piszcie, gdy się Wam coś podoba, piszcie, gdy się nie podoba. Za błędy przepraszamy, pracy jest bardzo dużo i nie myli się ten, co nic nie robi.
Wprowadzanych jest wiele zmian, które mają postawić na jakość i na wartościową treść, tak, aby zarówno twórcze, jak i pozycjonerskie treści były chętnie czytane i pobierane..
pozdrawiam

„Autorzy pisali teksty z pozoru dobre, na granicy możliwości umieszczenia, dawaliśmy im szansę zaistnienia – niestety, potem, po ponownej edycji, wstawiali sporo reklam w tekście”
Nie sądzę, aby robiło to wiele osób, skoro po każdej edycji artykuł trafia do ponownej moderacji. Zapewne była to 1 upierdliwa osoba i na jej podstawie poszła taka opinia o całej branży.

Witaj Lexy
Niestety ponowna moderacja po edycji jest od niedawna, to błąd, który nas wiele kosztował – tak jak napisałam, każdy się czasem myli. To na pewno wiesz 🙂
Codziennie autorzy zgłaszają nam kilka lub kilkanaście znalezionych tekstów z tamtego czasu …
Jesteśmy im za to wdzięczni, bo pracy jest co najmniej na kilka miesięcy, aby wyłapać teksty wartościowe i odrzucić te z mieszarek.
A może się włączycie? do pomocy?
Cieszę się Freelanser, że zauważyłeś sprawę dużej ilości pracy i wątpliwych” plonów”
Artelis powstał, jako hobby, teraz mam nadzieję, że przekształci się w portal, gdzie mogło będzie zarobić sporo osób.
Mamy ambicję stać się miejscem przydatnym zarówno dla pozycjonerów, jak i tych, co się uczą pisać, gdzie łączymy biznes z normalnymi potrzebami „wyrażania siebie”, gdzie można zadzwonić, napisać, poprawić, gdzie człowiek nie jest anonimowy i zawsze mu pomożemy w ramach naszego serwisu.
Nie wszyscy nas będą lubić, to normalne… Każdy ma inne sposoby komunikacji, my stawiamy na współpracę, bo samemu jest trudniej i mniej radośnie 🙂
pozdrawiam

Google ostatnio filtruje wszystkie dobre serwisy z możliwością dodania tekstu – pewnie u nich skończy się podobnie. Ich strona całkowicie straciłaby wartość, a może dopiero wtedy stałaby się wartościowa?

Korzystacie z Artelis ze względu na to, że inni użytkownicy pobierają z niego artykuły i umieszczają na swoich stronach co daje więcej linków. Czy dlatego, że Artelis ma jakąś moc seo której ja nie widzę?

@majer: Google w ogólności nie filtruje serwisów z tekstami dodanymi przez użytkowników, tylko serwisy z nienaturalnymi linkami wychodzącymi, niezależnie od tego kto je dodał.

Jakiś czas temu (lipiec/sierpień) dałem sobie spokój a tym serwisem. Np. uzasadnienie do art. 1 link i ok. 2500 znaków, cyt. „wstawiać można tylko hiperłącza poszerzające wiedzę zawartą w artykule” -> link był do strony oferty w dobrym sklepie internetowym. Ciekawe co miałbym umieścić na podstronie z produktem, by poszerzyć jeszcze wiedzą z artykułu?!

@ Lexy’s

Szczerze z tym serwisem dałem sobie spokój jakieś 6 m-cy temu. Zaczęli mi usuwać linki z bardzo dobrych tekstów, na które napisanie spędzałem bardzo dużo czasu. Wprowadzenie nowego regulaminu było w moim odczuciu tylko kwestią czasu. PS. Już dawno o tym wspominałem na forum PiO.

Artelis za to aktywnie funkcjonuje w Prolinku. Dlatego nie pozwalają na dodawanie linków by mieć miejsce na linki z tegoż nazwijmy to systemu. Ot i cała filozofia.

Patrząc z drugiej strony, skoro wszystkie dodawane przez nas teksty były takie „rewelacyjne”, dlaczego nie publikowaliśmy ich na własnych blogach? Z możliwością przedruku. Gdybyśmy to zrobili w tamtym czasie, dziś generowałyby zapewne tysiące UU dziennie. Dlaczego tak nie jest? Bo może jesteśmy zbyt obiektywni wobec siebie. Też taki jestem, więc poniekąd rozumiem. Artelis, bez nowej pożywki długo nie pociągnie. Z każdym dniem szarzeje, bo jego zawartość staje się nieaktualna i przedawniona. Myślę, że faktycznie mają dobre intencje. Albo zwyczajnie błądzą. Wyjdzie w praniu.

@ Freelancer

Pisałem ostatnio tekst unikatowy 3 godz. Artelis owszem przyjął go, ale usunął link z treści.

P.S. Tak jak mówisz, od 6 m-cy piszę tylko na własne blogi.

Im strona lub firma zaczyna być bardziej popularna (face…. goo… itp.) to zaczyna uprawiać większą dyktaturę. Podobnie Artelis…

„Swego czasu tam wrzucałem teksty pisane przez copywitera za 3 zeta.. przechodziły bez problemu”. Ponad rok temu miałem w zasadzie podobnie, nie były to teksty bardzo niskiej jakości ale też nie zachwycały i nie przenosiły żadnych konkretnych informacji. Pamiętam sytuacje w których teksty słabe przechodziły, a moce musiały być „poprawiane”. 😉

Koniec z Artelis! Doprowadzają mnie do SZAŁU! Czepiają się linków do bloga o ręcznie wykonanych poduszkach, poprawiają „praca Z domu” (czyli zarabianie z domu) , na „praca W domu” (czyli wykonywanie prac domowych: sprzątanie, mycie okien, gotowanie itp.) , już nie mam do nich cierpliwości. Współpracuję z nimi od 2009 roku i napisałam wiele dobrych tekstów, które nie były nawet z zamysłu tekstami pozycjonerskimi, bardziej marketingowymi. Ale mam dość, czy ktoś wie, jak się od nich wypisać, zabrać swoje teksty itp???

Ja też już z nich nie korzystam. Ostatnio pousuwali mi artykuły publikowane jeszcze w 2007 roku, ze względu na „linki niezwiązane” rzekomo „z ich treścią” oraz sic! błędy gramatyczne. Mam w d..e takiego precla – bo pomimo fajnych często artykułów i starannej moderacji to przecież zwykły precel.

Święte słowa. Chcę dodać swój artykuł promujący bloga tematycznego i już po raz trzeci jest on odrzucony z powodu różnych błędów. Kurde, czemu ten baran zajmujący się moderacją nie może po prostu zrobić listy rzeczy do poprawki. Tak by oszczędził czasu i sobie i mnie, a nie jaja se robił jak jakiś niedorozwój.

Pobieranie artykułów też stało się bardzo utrudnione. Trzeba przejść przez zabezpieczenia i w końcu okazuje się ,że adres strony na której chcesz umieścić artykuł jest nieprawidłowy, albo na czarnej liście. Na maile nie odpowiadają. Więc dla kogo to?

Właśnie rozmawiałem z jednym z moich klientów na temat zarządzania jego firmą i zmian jakie wydają się konieczne do przeprowadzenia na jego stronie i w jej pozycjonowaniu. Piszę tu komentarz, bo wiele czasu poświęciłem na dodawanie tekstów do stron dziennikarstwa obywatelskiego. Uważam mimo wszystko, że Artelis.pl jest jednak jedną z lepszych stron tego typu.

Teraz zmienili wygląd i jak zauważyłem wprowadzili również nowe funkcjonalności. Może te trudności, które są poruszane w tym artykule (a były – z tym się zgodzę) przestaną być tak „widoczne”.

Niestety, nie tylko dla autorów serwis ten stwarzał (i nadal stwarza) problemy. Miałem wątpliwą przyjemność znaleźć się kiedyś po drugiej stronie współpracując z portalem. Miała to być wielka szansa na zdobycie doświadczenia w pracy w redakcji, a okazało się to jedynie stratą czasu. W całej „redakcji” (jeśli można tym słowem określić podobne zjawisko tudzież grupę ludzi), nie było ani jednej osoby, która znałaby się na pisaniu lub korekcie tekstów. Całą korektą i moderacją zajmowali się stażyści, których nawet nie miał kto skontrolować, ponieważ właściciele nie mieli zielonego pojęcia o zasadach języka polskiego.
Szkoda mi jedynie zmarnowanego czasu, włożyłem tam dużo pracy i energii, chciałem tworzyć coś wielkiego, jak od samego początku wpajali nam właściciele. Cóż, pozostało jedynie bardzo złe wrażenie. Darmowy staż, który ciągnie się jak „Moda na sukces” nie jest ani motywujący, ani opłacalny. I jeszcze to podejście do autorów… aż szkoda słów.
Czy portal w końcu się rozwinie? Może wtedy, gdy ludzie go tworzący nauczą się szanować innych ludzi, a szczególnie autorów, bez których przecież portal nie może istnieć.

Ciekawy wpis …nawet bardzo ponieważ niedawno zainteresowałem się Artelisem jako miejscem do publikacji swoich artykułów ( w wiadomym celu). Tekst jednak daje wiele do myślenia i przyznam, że troszkę mnie zniechęcił do zamieszczania u nich swoich treści… znacie może jakieś
dobre alternatywy godne polecenia?

Witam – ja również mam problemy. Dostałem taką odpowiedź:
„Tekst nie spełnia naszych kryteriów jakości. Jest zbyt opisowy i pozycjonujący. ”
Ręce mi opadły 🙁 może artykuły powinny być mówione? 🙂

i wszystko jasne: http://artelis.pl/Oferta.htm#AS – serwis teraz będzie zarabiać. Powodzenia im życzę gheh…. czyli nie długo znikną.

Marek, a czy Ty gdbyś rozwijał swoją firmę, nie chciałbyś na niej zarabiać? Artelis to całkiem ciekawy serwis, który może zarówno promować markę,firmę, jak i pozwala na promocję własnej twórczosći. Uważam, że bardzo dobrze że wprowadzili płatne pakiety, teraz każdy może za odpowiednią opłatą, promować swoją firmę pod własnym logo, czy też nazwą.

Dzięki wszystkim – Karol i Piotr – którzy rozumieją, że serwis może zarabiać 🙂 bo do tej pory serwis był dla autorów, którzy się promowali za darmo a zyski z reklam ledwo wystarczały na serwery.
Na zapotrzebowanie piszących wprowadziliśmy opcje płatne – reklamowe. To chyba nic dziwnego, bo to jest nie tylko nasza pasja ale też i praca.
Pisałam już wiele razy – przeczytajcie moje komentarze, nie będę ich powtarzać, że jeśli ktoś ma uwagi lub pytania – piszcie, zawsze rozmawiamy i nawet, jeśli ktoś mówi, że nie dostał odpowiedzi na emaila, to może po prostu wpadł do spamu i na to nie mamy wpływu. Staramy się jak najszybciej odpowiadać.
Odnośnie wpisu DR – zawsze wszelkie uwagi, jeśli były, miały dla nas wartość, powiedziane wprost, nie anonimowo, oceniająco i bez refleksji.
Wszystki osoby, które z nami współpracowały i współpracują są dla nas bardzo wartościowe i cieszymy się, że z nimi mieliśmy i mamy kontakt. Nie wierzę, że DR pisze od siebie, bo to nieprawdopodobne, aby ktoś z naszych współpracowników za plecami pisał takie nieprawdziwe rzeczy.

Karol – cieszę się, że serwis będzie zarabiał i do tego nie czepiam się jest ok. Każdy ma wybór opcji płatnej lub darmowej, choć co do tej drugiej opcji – obecnie miałbym wątpliwości. Ale jeśli istnieje opcja darmowych artykułów i wcześniej artykuły, które pisałem spełniały kryteria, a dopiero po wprowadzeniu opcji płatnych delikatnie się sugeruje – spadaj, zapłać – to artykuł będzie spełniał kryteria akceptacji, to takie zachowanie uważam za nie w porządku – nie tak i nie w ten sposób. Kolejne artykuły są odrzucane, bo rzekomo są zbyt pozycjonujące, moja cierpliwość się skończyła 🙂 wynoszą się stąd:)

Zgadzam się z Tobą, od wielu miesięcy nie korzystam z Artelis.pl, a teraz ciągle przysyłają maile zapraszające do umieszczania artykułów…
Pozdrawiam

Gdyby nie pozycjonerzy to Artelis byłby mało znaczącym blogiem. To dzięki nim i ich artykułom może na reklamach dobrze zarabiać. To jest symbioza.
Nie oszukujmy się, portalowi Artelis wcale nie zależy na wysokiej jakości artykułów chodzi o to aby nie zostać wykluczonym przez Google. Nie ma co ukrywać – linki z tej witryny nie są linkami naturalnymi – tak samo jak nie są naturalnymi linki z katalogu Onet, WP i kilka innych. Ograniczenia ze strony Artelis to ich walka o kasę z reklam.

Więc nie zamieszczajmy tam artykułów i nie promujmy ich jako dobre źródło wartościowych linków.

Ja napisałem artykuł o korzystaniu z kantorów internetowych i jakie są warte uwagi i nie oszukają ludzi. W treści nie było linków, a artykuł nie przeszedł, bo reklama. Więc logicznie rzecz biorąc, muszę zapłacić za płatny pakiet, żeby móc poinformować czytających na jakim kantorze zaoszczędzą, a jaki złapie kasę i się zawinie. Czy jest to soczysta reklama czy wspomnienie o pewnym serwisie przy okazji omawiania kwestii kantorów www kwestia sporna…

Dobra, wiemy już, że Artelis to gówno, znacie jakieś inne strony dziennikarstwa obywatelskiego?

Witam, A znacie może jakieś podobne strony co Artelis gdzie można dodawać dobrej jakości teksty?

Na artelis i eiobie dodawąłem teksty, na artelisie jak chciałem sklep komputerowy wypromować napisałem tekst, kóy był czytany 15 tys. razy i ze 20 razy powielany – co złego jestw tym, ze fachowcy doradzają a przy okazji promują swoje strony (jako eksperci mają chyba do tego prawo), Z artelisa przestałem korzystac jak odrzucili mi kilka porządnych, fachowych artykułów o maszynach do metalu i obróbce więc kij im w oko i kamieni kupę wiecie gdzie, Człowiek wysila się i tworzy content porządny a artelis chciałby tylko kasę z tego ciągnąć….

W ciągu kilku dni dodałem 2 artykuły (branża motoryzacyjna 1 link w stopce) i zostały bz problemu opublikowane 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Copyright 2005-2023 SEO blog Lexy. All Right Reserved.